Podróżny, ze względu na którego zatrzymano pociąg, nie spełnia kryteriów klinicznych i epidemiologicznych, które kwalifikowałyby go do jednej z grup ryzyka. Został zwolniony i kontynuuje podróż – poinformowała rzeczniczka mazowieckiego inspektora sanitarnego Joanna Narożniak. Wcześniej podróżny, ze względu na którego na Dworcu Centralnym zatrzymano pociąg, został zlokalizowany i trafił pod opiekę powiatowych służb sanitarnych - poinformowała Joanna Narożniak, rzecznik prasowy Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. Podróżni zaobserwowali u współpasażera zły stan zdrowia i zażądali zatrzymania pociągu.

"Pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w m.st. Warszawie zostali wezwani na teren Dworca Warszawa Centralna i przeprowadzili wywiad epidemiologiczny z podróżnym i towarzyszącą mu w podróży osobą" - podano.

Po, jak zapewniono, bardzo szczegółowo przeprowadzonym wywiadzie epidemiologicznym pracownicy powiatowej inspekcji sanitarnej potwierdzili, że podróżny nie spełnia kryteriów klinicznych i epidemiologicznych, które kwalifikowałyby go do jednej z grup ryzyka, określonych algorytmem wskazanym przez Główny Inspektorat Sanitarny.

"W związku z tym nie zachodziła potrzeba dalszego postępowania ani w kierunku przeprowadzenia testów na obecność koronawirusa ani w kierunku kwarantanny, izolacji czy stosowania nadzoru epidemiologicznego. Podróżny został zwolniony i kontynuuje swoją podróż, a postępowanie epidemiologiczne wobec niego zakończono" - podkreślono w komunikacie.

Według informacji PAP uzyskanych w stołecznym ratuszu podróżny jest alergikiem, a w Polsce przebywa od ok. trzech lat.

Chodzi o zdarzenie z udziałem pociągu PKP Intercity relacji Kołobrzeg - Kraków na stacji Warszawa Centralna. Na stacji po godz. 11 na wniosek podróżnego został zatrzymany pociąg, ponieważ zaobserwował on złe samopoczucie u współpasażera. W pociągu było około 300 osób.

We wspólnym komunikacie Wojewody Mazowieckiego oraz Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego podano, że służby zidentyfikowały pasażerów mających ewentualny kontakt z podróżnymi, co do których zachodzi podejrzenie zakażenia wirusem COVID-19 i którzy opuścili skład pociągu. Sanepid w Warszawie zastosuje też procedurę nadzoru epidemiologicznego wobec osób podróżujących w wagonach 1-3, od których spisano dane, o czym mówili sami pasażerowie.

"Siedziałam w siódmym wagonie i nic się tam nie działo" - relacjonowała pani Ania po przyjeździe do Krakowa. "Pociąg został zamknięty, choć można było przemieszczać się między wagonami. Ale ludzie raczej siedzieli na miejscach. Paniki nie było. Ja sama mówiąc szczerze nie martwię się" - podkreśliła.

Dwie inne kobiety podróżujące z Wybrzeża do Krakowa na urodziny 95-letniej mamy były bardziej zaniepokojone. "Dopytywałyśmy, czy możemy się gdzieś upewnić, czy podróżujący tym pociągiem Azjaci byli zarażeni koronawirusem. Denerwujemy się, bo jedziemy na imprezę rodzinną, na której będzie kilkadziesiąt osób" - mówiła jedna z nich. "Moim zdaniem już wcześniej obsługa pociągu powinna monitorować tę sytuację i spisać dane pasażerów, a nie przywozić ich aż do Warszawy. Tymczasem osoby te wyszły. Przegapili. Obsługa pociągu powinna być lepiej przygotowana" - podkreśliła.

Podróżni pojechali do stacji docelowej innym pociągiem. Zostali przesadzeni na stacji Warszawa Zachodnia, a pociąg miał ostatecznie 140 minut opóźnienia. Pierwszy pociąg zjechał na stację postojową PKP Intercity, gdzie zostanie poddany dezynfekcji.