„Data 21 grudnia pochodzi z kalendarza Majów i oznacza koniec cyklu, po którym należałoby się spodziewać następnego. To oczywiście zostało przetworzone jako domniemanie końca świata” – mówi w rozmowie z RMF FM prof. Andrzej Szyjewski, religioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak dodaje, takie przepowiednie są najczęściej związane z pojawieniem się zagrożenia. „Wtedy najprościej ogłosić początek czasów apokaliptycznych” – tłumaczy.

Cytat

To jest koniec cyklu, po którym należałoby się spodziewać następnego. To oczywiście zostało przetworzone jako domniemanie końca świata

Bartosz Styrna: Dlaczego 21 grudnia?

Andrzej Szyjewski: Data jest wzięta z kalendarza Majów. Zgodnie z obliczeniami Majów, można policzyć 13 głównych okresów, w których oni koncentrują aktywność ludzką. Czyli innymi słowy, z punktu widzenia ich kosmologii, w której świat zaczął się w odpowiednim okresie, w tym momencie nadchodzi koniec cyklu. Czyli to nie jest koniec świata, to jest koniec cyklu, po którym należałoby się spodziewać następnego. To oczywiście zostało przetworzone jako domniemanie końca świata.

Jak wygląda koniec świata w różnych kulturach, w różnych religiach?

Cytat

Istnieje taka idea, że Bóg po prostu zwinie świat tak, jak się zwija rulonik papieru albo malowidło i wtedy wszystko się skończy

Cała zasada jest związana z odwróceniem procesu stworzenia, czyli jeżeli w każdej kulturze, w każdym systemie religijnym mamy jakąś wizję początków świata, to teraz wyobrażenie sobie końca tej rzeczywistości, byłoby odwrotnością tego początku. Na przykład w kosmogonii chrześcijańskiej pojawia się niebo, gwiazdy na niebie, ziemia wyodrębniona z wody, która następnie zostaje zaludniona. I kosmiczne katastrofy, które będą kolejno następować, będą to wszystko z powrotem zwijać. Istnieje taka idea, że Bóg po prostu zwinie świat tak, jak się zwija rulonik papieru albo malowidło i wtedy wszystko się skończy.

Tam, gdzie była głośna taka idea, czyli w Skandynawii, mamy to powiedziane explicite, czyli świat wewnętrzny, Midgard, który zamieszkują ludzie i który ochraniają bogowie, otacza świat zewnętrzny, czyli Utgard, który jest demoniczny. I teraz te demoniczne siły z zewnątrz, z czterech stron świata przyjdą po to, żeby zniszczyć Midgard i Bogowie po raz ostatni będą musieli walczyć o jego utrzymanie. I każdy z Bogów spotka się ze swoim demonicznym odpowiednikiem, zostanie zabity i świat zniknie. Ale tutaj przynajmniej zostaje nadzieja, że potem pojawi się nowa Ziemia, nowi ludzie, nowy świat.

Od kiedy takie proroctwa końca świata się pojawiają?

Świat jest traktowany jako statyczny. Pierwszy ruch stwórczy był ruchem, który konstruował całą rzeczywistość. Mogą w nim zachodzić tylko i wyłącznie procesy degeneracyjne. I w tym celu pod koniec każdego cyklu rocznego, który kończy cykl wegetacyjny, należałoby dokonać takiego obrzędowego odnowienia świata, i to wystarczy, żeby go podtrzymać. Idee końca świata wywodzą się z takiego pomysłu, co będzie, jeżeli tego cyklu jednak nie będzie się dało powtórzyć, czyli żadne działania ochronno-obrzędowe nie pomogą. I on pojawia się w zasadzie w różnych kulturach, w różnych okresach. Można domniemywać, że jest związany raczej z kulturami piśmiennymi niż niepiśmiennymi, czyli ma tyle lat, ile ma pismo - od 3,5 tys. lat p.n.e. możemy datować.

Jakie były te najgłośniejsze proroctwa końca świata w historii?

Było ich już sporo. Mamy na przykład przekonanie założycielki adwentystów Ellen White, że wszystko skończy się w roku 1846, ponieważ to jest okres, który wyszedł jej z obliczania pokoleń, które zostały do życia ludziom. Mamy przekonanie świadków Jehowy, że w zasadzie rok 1917 byłby początkiem końca. Różne dane tutaj się pojawiają. Mamy słynne przepowiednie Nostradamusa, które dotyczą zresztą rozmaitych rzeczy, nie tylko końca świata. W zasadzie wszystkiego, co tylko można sobie wyobrazić. Nie da się tutaj specjalnie wydzielić czegoś, co byłoby główną ideą, bo one co jakiś czas się odnawiają. Na przykład w momencie, kiedy była pierestrojka, w Związku Radzieckim pojawiła się taka idea Białego Bractwa, które głosiło właśnie nadejście końca świata. W końcu oni zostali zatrzymani przez KGB, a pułkownik KGB ogłosił, że końca świata nie będzie.

Czy ta idea końca świata jest ludziom do czegoś potrzebna?

Idea końca świata jest nośna, kiedy coś dzieje się w naszej rzeczywistości, czyli albo rozpadają się jakieś układy społeczne - pojawiają się jakieś zagrożenia zewnętrzne bądź wewnętrzne, albo pojawiają się klęski naturalne. Wtedy budzi to grozę. Mamy problem, którego nie obejmuje nasz dotychczasowy system wartości. Najprościej jest sobie poradzić z problemem właśnie w ten sposób, że ogłaszamy początek czasów apokaliptycznych.

Cytat

Proroctwa końca świata raczej nie pomagają, ale da się z nimi żyć

W kulturach plemiennych w Afryce czy w Oceanii przybycie białych ludzi wiązano z początkiem końca świata. Ich przybycie wyznaczyło rozbicie całej rzeczywistości. Czy to jest potrzebne? Niespecjalnie pomaga, jeśli chodzi o trwałość społeczeństwa, ale może stanowić pewien wentyl bezpieczeństwa, jeżeli się to da skanalizować jakoś pod postacią zrytualizowaną. Wtedy pojawia się właśnie ta ideologia cykli. Czyli mamy ileś tam lat - np. 52 w wydaniu Azteków, kiedy jest zagrożenie skończenia świata, i wówczas trzeba zabezpieczyć się rytualnie przed tym końcem. A więc raczej proroctwa końca świata nie pomagają, ale da się z nimi żyć.

Czy takie proroctwa wykorzystywano politycznie?

Cytat

Milionowa armia Azteków nie dała sobie rady z kilkuset Hiszpanami z powodu przekonania, że jest to walka czasów ostatecznych i że nie da się wygrać

Najsłynniejszy przypadek to jest właśnie podbój imperium Azteków. Właśnie na czas przypłynięcia Hiszpanów przypadł jeden z końców cykli, wobec czego samo ich pojawienie się było interpretowane jako sprowadzenie sił boskich spoza naszej rzeczywistości. Oni byli czymś, co nie mieściło się w modelu świata Azteków, wobec tego trzeba było to przełożyć na terminy sakralne: oni są w takim razie bogami i to co robią jest boskie. Wobec tego milionowa armia Azteków nie dała sobie rady z kilkuset Hiszpanami z powodu przekonania, że jest to walka czasów ostatecznych i że nie da się wygrać.

Andrzej Szyjewski jest religioznawcą i etnologiem religii. Zajmuje się teorią mitu, szamanizmem, problematy zmian w religiach tradycyjnych, a także religiami Australii i Oceanii. Jest autorem m.in. takich publikacji jak "Symbolika kruka. Między mitem a rzeczywistością", "Religia Australii", "Etnologia religii", "Religia Słowian".