Zamiast wielkiej narady w sprawie uchodźców będzie jedynie rozmowa koalicjantów. Tylko lider PSL Janusz Piechociński przyjdzie na popołudniowe spotkanie z premier Ewą Kopacz. Pozostali szefowie partii politycznych odrzucili jej zaproszenie.

Zamiast wielkiej narady w sprawie uchodźców będzie jedynie rozmowa koalicjantów. Tylko lider PSL Janusz Piechociński przyjdzie na popołudniowe spotkanie z premier Ewą Kopacz. Pozostali szefowie partii politycznych odrzucili jej zaproszenie.
Ewa Kopacz /Radek Pietruszka /PAP

Jak tłumaczą zgodnie politycy opozycji - tego typu spotkania na szczycie w ważnych sprawach poprzedza się zakulisowymi konsultacjami, a nie zaskakuje zaproszeniem w ostatniej chwili.

Rząd został przyciśnięty do muru przez Komisję Europejską i teraz premier Kopacz wysyła zaproszenia, by zdjąć z siebie odpowiedzialności - mówi rzecznik PiS Elżbieta Witek. To nie jest kwestia wczorajszego dnia, to jest od kilku miesięcy. Takich konsultacji ani woli takich konsultacji nie było - dodaje.

Teraz to premier Kopacz powinna przyjść i przedstawić stanowisko rządu - zaznacza szef SLD Leszek Miller. Miejscem poważnej debaty politycznej nie są zaułki kancelarii, tylko Sejm - dodaje. Wniosek o sejmową debatę w sprawie uchodźców został jednak odrzucony.

"Chcę, by w tej sprawie opowiedziały się wszystkie partie"

Nie chcę, żeby to był głos tylko i wyłącznie Ewy Kopacz, i polskiego rządu. Chcę, żeby w tej sprawie opowiedziały się wszystkie partie polityczne w Sejmie, dlatego na jutro zapraszam wszystkich liderów partii zasiadających w Sejmie na spotkanie w tej sprawie - oświadczyła wczoraj szefowa rządu.

Odnosząc się do narastającej fali uchodźców przybywających do Europy, Kopacz stwierdziła, że "w ciągu ostatnich tygodni sytuacja zmieniła się diametralnie, przybrała wręcz wymiary prawdziwej katastrofy humanitarnej". Odpowiedzialnie mówię - jesteśmy gotowi zrobić więcej. Jednak podział obciążeń musi być częścią całościowego planu stawiania czoła wyzwaniu, jakie mamy przed sobą - mówiła. Podkreśliła, że Polska w obliczu kryzysu imigracyjnego chce być solidarna, ale solidarna odpowiedzialnie.

Szefowa rządu zaznaczyła również, że naszego kraju nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych. Musimy zapewnić, że nasze działania nie przyciągną niekontrolowanej fali tychże imigrantów. Musimy razem określić listę krajów bezpiecznych, do których będziemy twardo i konsekwentnie odsyłać imigrantów. Polska jest gotowa pomagać uchodźcom, czyli ludziom, których życie i zdrowie jest naprawdę zagrożone - tłumaczyła. Dodała przy tym, że Europie jest potrzebna bardzo konkretna "polityka powrotowa".

(MRod)