Encykliki poświęcone Trójcy Świętej mają bardzo charakterystyczny dla Jana Pawła II styl, są bardzo osobistym owocem jego krakowskich doświadczeń - mówi w rozmowie z RMF FM dominikanin, ojciec profesor Jarosław Kupczak, kierownik katedry Antropologii Teologicznej na Wydziale Teologicznym oraz dyrektor Ośrodka Badań nad Myślą Jana Pawła II Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie.

Pierwsza z encyklik społecznych była do pewnego stopnia próbą refleksji nad fenomenem "Solidarności", do pewnych sformułowań z drugiej papież nigdy potem nie wracał, trzecia zawiera już najbardziej dojrzałą myśl społeczną polskiego papieża, mówi w rozmowie z Grzegorzem Jasińskim ojciec Kupczak. Przyznaje, że to jednak pierwsza encyklika w ogóle, "Redemptor hominis" jest jego ulubioną i prawdopodobnie najważniejszą dla całego pontyfikatu.

Grzegorz Jasiński: Wspomniał ojciec profesor o tym cyklu trynitarnym, od nich zacznijmy. To dwie pierwsze encykliki, owoc doświadczeń krakowskich i encyklika o Duchu Świętym.

Prof. Jarosław Kupczak: Pierwsza encyklika "Redemptor hominis"powstała bardzo szybko, papież został wybrany w październiku 1978 roku, a już w marcu 1979 roku publikuje encyklikę. Wyobrażamy sobie, jak wygląda objęcie takiego stanowiska, trzeba się wprowadzić, nauczyć się funkcjonowania Stolicy Apostolskiej. A oto papież bardzo szybko publikuje dokument, który nazywa encykliką programową dla swojego pontyfikatu. Tam padają te bardzo ważne stwierdzenia: "Chrystus Odkupiciel człowieka jest centrum kosmosu i ludzkiej historii". To twierdzenie niesłychanie ważkie teologicznie, mówiące o radykalnym chrystocentryzmie papieża i o tym, że rzeczywiście człowiek o tak niezwykłej kompetencji kulturowej, który zdawał sobie sprawę z bogactwa ludzkiej kultury, wielu ludzkich dróg poszukiwania Boga, w centrum tych wszystkich dróg widział osobę Chrystusa, jako pewien zwornik, pewne centrum. I drugie stwierdzenie, fundamentalne dla tego pontyfikatu, to oczywiście to celebrowane stwierdzenie "człowiek jest drogą Kościoła". Skoro Chrystus jest drogą Kościoła, skoro Chrystus jest człowiekiem, to również człowiek - i to każdy człowiek - jest drogą Kościoła. Patrząc na ten pontyfikat możemy z całą pewnością uznać, że właśnie to zdanie z pierwszej encykliki definiuje te 27 lat. To poszukiwanie ludzi na różnych kontynentach, w różnych kontekstach, kulturowych, filozoficznych, wiary, niewiary, wierności, zagubienia. W pierwszej encyklice pada cały szereg ważkich stwierdzeń dotyczących teologii, Kościoła, kultury. Możemy je podsumować takim technicznym, ale łatwym do zrozumienia określeniem, że ta pierwsza encyklika, o której sam papież mówił, że przywiózł ją z Krakowa, mówi o antropologii chrystocentrycznej. Możemy ją zdefiniować używając słów Soboru Watykańskiego II: "tajemnica człowieka wyjaśnia się w tajemnicy słowa wcielonego", Chrystus ma klucz do zrozumienia każdego człowieka. O tym jest ta encyklika, moja ulubiona - muszę przyznać - i taka najważniejsza z całego pontyfikatu.

Rok później, w 1980 roku Jan Paweł II publikuje kolejną "krakowską" encyklikę "Dives in misericordia", tym razem o Bogu Ojcu. Jan Paweł II ukazuje w tej encyklice pierwszą osobę Trójcy Świętej jako tego, który jest Ojcem Miłosiernym. Jest tam piękne rozważanie znanej przypowieści z Ewangelii Św. Łukasza o synu marnotrawnym, padają również bardzo ważne dla tego pontyfikatu zdania, że miłosierdzie musi być ważniejsze, niż sprawiedliwość. Nie w tym znaczeniu, że unieważnia sprawiedliwość, ale w tym znaczeniu, że w dziedzinie relacji międzyludzkich, w relacjach miedzy człowiekiem a Bogiem, sprawiedliwość nigdy nie wystarcza. Nigdy nie może być miarą relacji międzyludzkich. Dla Jana Pawła II to określenie było nie tylko jakąś formą jego relacji wobec grzesznika, choćby w konfesjonale, ale było także jakimś światłem do jego widzenia relacji społecznych i całej rzeczywistości ekonomicznej. Niewątpliwie w swoich różnych interwencjach, dotyczących ludzi ubogich, dotyczących ludzi na marginesie, dotyczących sprawiedliwych i niesprawiedliwych systemów ekonomicznych, to przekonanie, że człowiek musi być mierzony inną miarą, niż tylko miara sprawiedliwości, to było coś bardzo ważnego. I gdzieś w tle tego były niewątpliwie dwie krakowskie postacie, siostra Faustyna Kowalska i Albert Chmielowski. Wreszcie trzecia encyklika z tego cyklu, czyli encyklika o Duchu Świętym...

Ona już była późniejsza, nie została napisana bezpośrednio po dwóch pierwszych...

Rzeczywiście, została opublikowana sześć lat po encyklice o miłosierdziu, ale jest bardzo "wojtyłowa", w tym sensie, że poddaje takiej teologicznej interpretacji dokonania Wojtyły jako filozofa, dokonania z czasu krakowskiego. W encyklice "Dominum et vivificantem" o Duchu Świętym Jan Paweł II pokazuje rzeczywistość Trójcy Świętej, jako rzeczywistość miłości. Odnosząc się do klasycznej teologii św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu, gdzie Duch Święty jest jednością Ojca i Syna, jest więzią która ich łączy, te dwie rzeczywistości w Trójcy Świętej, osoby które kochają się nawzajem, dla Jana Pawła II Duch Święty jest przede wszystkim tym, którego określa z pomocą dwóch imion, Duch Święty jest Darem i Duch Święty jest Miłością. Dla myśli papieża, dla jego refleksji na temat stosunków międzyludzkich to określenie jest szalenie ważne. Ono oznacza, że wszędzie tam, gdzie pojawia się rzeczywistość Boga trynitarnego, a pojawia się zawsze "zapośredniczona" przez Syna, który jest odkupicielem człowieka i Ducha Świętego, który jest miłością, musi pojawić się rzeczywistość miłości człowieka do człowieka. I w związku z tym, w tym radykalnych chrystocentryzmie Jana Pawła II, przez fakt ludzkiej miłości człowiek jest tak naprawdę zaproszony do uczestniczenia w życiu Trójcy Świętej. To jest bardzo głęboka, bardzo odważna, tradycyjna, ale powiedziana nowym językiem fenomenologicznej teologii myśl polskiego papieża.

W 1981 roku przychodzi czas na inną encyklikę na nieco inny temat, nawiązującą do obchodzonego wtedy 90-lecia encykliki "Rerum novarum". Jan Paweł II nawiązał do tej encykliki jeszcze raz, przy okazji jej 100. rocznicy. Przejdźmy więc do encyklik społecznych, istotnego dzieła w dziedzinie nauki społecznej Kościoła.

Rzeczywiście encyklika "Laborem exercens" rozpoczyna ten tryptyk encyklik społecznych. Ona ukazuje się w bardzo ważnym czasie, po rewolucji "Solidarności" tuż przed stanem wojennym. Jest niewątpliwie próbą refleksji papieża nad tym co się dokonuje w Polsce, nad fenomenem "Solidarności", ale jest też refleksją bardzo zakorzenioną w tych dokonaniach Wojtyły filozofa. To też jest taka bardzo "wojtyłowa" encyklika. Nikt inny nie mógł tego napisać, bardzo niewielu teologów znało dorobek Wojtyły sprzed pontyfikatu, może co najwyżej Rocco Buttiglione. Encyklika mówi o sprawie absolutnie fundamentalnej dla całej nauki społecznej Jana Pawła II, a mianowicie o godności człowieka pracującego. Godność tę Jan Paweł II rozumie nie tylko w hasłowy sposób, zachęca do tworzenia takich warunków pracy, by liczyły się nie tylko zewnętrzne jej efekty, to co nazywa "przechodnimi skutkami czynu", tym co zostaje po człowieku, ale żeby liczyło się też to, co zostaje w samym człowieku. Praca ma więc prowadzić do doskonalenia samego podmiotu, należy tak myśleć o porządku ekonomicznym, społecznym, aby nie tylko zajmował się wytwarzaniem dóbr, które można przeliczyć na pieniądze i sprzedać z zyskiem, ale żeby myślał o osobach, które w tym systemie pracują. Oczywiście w kontekście ruchu Solidarności to miało niesłychane znaczenie i wartość.

Druga z tych encyklik "Sollicitudo rei socialis", napisana sześć lat później, jest w pewnym sensie encykliką trochę przejściową. Ta encyklika kontynuuje pewne wątki z "Laborem exercens", ale pada w niej nieszczęśliwe sformułowanie, do którego Jan Paweł II już potem nigdy się nie odwoła, to znaczy sformułowanie "trzeciej drogi", że Kościół musi poszukiwać trzeciej drogi. To przez wielu było interpretowane jako szukanie trzeciej drogi między kapitalizmem i socjalizmem. Wreszcie w 1991 roku, na 100-lecie pierwszej encykliki społecznej Kościoła "Rerum novarum" Leona XIII Jan Paweł II pisze encyklikę "Centesimus annus", czyli właśnie setny rok. Niewątpliwie ta encyklika zawiera dojrzałą myśl społeczną Jana Pawła II, od której już potem nigdy się nie odwrócił, a która w gruncie rzeczy w różnych formach byłą powtarzana przez Jana Pawła II do końca pontyfikatu. "Centesimus annus" z jednej strony przyznaje autonomie porządkowi ekonomicznemu, pojawiają się w tej encyklice niesłychanie ważne dla nauczania Kościoła sformułowania, na przykład o "godziwej roli zysku w ekonomii", co wziąwszy pod uwagę dawną polemikę Kościoła z lichwą i różne próby krytycznej opinii wobec gospodarowania pieniądzem, ma olbrzymie znaczenie. Z drugiej strony encyklika mówi, że ta względna autonomia porządku gospodarczego musi być zawsze ograniczana przez interwencję państwa, państwo nie może nigdy zwolnić siebie z ingerowania w system ekonomiczny. I wreszcie trzecie określenie o tym, że system ekonomiczny może właściwie działać tylko w społeczeństwach o zdrowej kulturze, bo to ostatecznie człowiek pozostaje tym, który podejmuje decyzje dotyczące pieniądza, produkcji, interwencji ekonomicznej i politycznej. Tylko wtedy, gdy ta kultura jest zdrowa, kiedy ci, którzy uczestniczą w procesie produkcji kierują się właściwymi wartościami, możemy myśleć o zdrowym systemie ekonomicznym. I jeszcze jedno. W każdej encyklice społecznej Kościoła jest mowa o tym, że zarówno państwo, jak i poszczególni obywatele nigdy nie mogą zrzucić z siebie odpowiedzialności za troskę o ubogich, tych, którzy z różnych powodów nie uczestniczą w życiu społecznym, czy ekonomicznym.