We wtorek wchodzą w życie przepisy nowej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Od dziś również, Rada, nie ma przewodniczącego. Sędzia Dariusz Zawistowski zrezygnował ze stanowiska w proteście przeciwko - jak podkreślał - niekonstytucyjnym przepisom.

Dla obecnych sędziów KRS nowe przepisy oznaczają tak naprawdę koniec pracy. W najbliższych tygodniach Sejm wybierze ich następców, a oni sami z mocy ustawy stracą urzędy najpóźniej 1 kwietnia. Procedura wyboru 15 nowych sędziów KRS już się rozpoczęła. Na mocy jednego z przepisów 4 stycznia marszałek Sejmu ogłosił rozpoczęcie procedury zgłaszania kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa.

Propozycje mogą składać grupy 25 sędziów i ponad 2 tysięcy obywateli. Na początku lutego każdy klub poselski będzie mógł wskazać swoich kandydatów, z których Sejm powinien wybrać sędziów do KRS większością 3/5 głosów.

Stowarzyszenia sędziowskie i sama KRS apelują do sędziów o niekandydowanie w wyborach. To jednak procedury nie zatrzyma. Sędziów w KRS ma być 15, a wśród 10 tysięcy sędziów w Polsce tylu chętnych na pewno się znajdzie.

Co zrobi opozycja?

Jak podkreśla dziennikarz RMF FM Tomasz Skory stowarzyszenia sędziowskie i Krajowa Rada Sądownictwa mogą co najwyżej próbować ograniczyć wpływy rządzącego PiS, jednak za cenę uczestniczenia w tym - co opozycja i prawnicy - od miesięcy nazywają łamaniem konstytucji.

Przepisy ustawy o KRS skonstruowane są tak, że PO czy Nowoczesna nie mogą zablokować powołania nowej KRS. Jeśli nie wskażą wśród zgłoszonych przez sędziów i obywateli kandydatów - którzy byliby powołani 3/5 głosów - Sejm i tak powoła 15 sędziów-członków KRS, tyle tylko, że bez kandydatów opozycji i nie 3/5, a większością bezwzględną.

Zmiany mógłby zatrzymać bojkot ze strony samych sędziów. Szanse na to są jednak znikome. Opozycja może się do z góry przegranego wyboru przyłączyć, albo nie brać w nim udziału i w nowej KRS nie mieć nikogo.

(ug)