Urząd Komisji Nadzoru Finansowego zrobił wszystko, co mógł zrobić w sprawie Amber Gold, aby zminimalizować liczbę pokrzywdzonych osób - mówił zastępca dyrektora Departamentu Prawnego UKNF Marcin Pachucki przed sejmową komisją śledczą.

Urząd Komisji Nadzoru Finansowego zrobił wszystko, co mógł zrobić w sprawie Amber Gold, aby zminimalizować liczbę pokrzywdzonych osób - mówił zastępca dyrektora Departamentu Prawnego UKNF Marcin Pachucki przed sejmową komisją śledczą.
Marcin Pachucki /Leszak Szymański /PAP

Podczas przesłuchania Pachucki zwracał uwagę, że ani sama Amber Gold, ani spółki z grupy kapitałowej Amber Gold nigdy nie podlegały nadzorowi KNF. Wszelkie działania, jakie były podejmowane przeze mnie osobiście, jak i osoby z mojego zespołu, nie uwzględniały informacji, które miałby Urząd posiadać z tytułu własnego nadzoru sprawowanego nad spółką - zaznaczył. Wyraził jednocześnie opinię, że KNF podejmowała "bardzo szerokie działania" ws. Amber Gold.

Jak mówił, już 2 listopada 2009 r. jego departament wysłał do Amber Gold pismo, które zawierało 10 bardzo szczegółowych pytań, które miały dać podstawę do oceny tego, czy "rzeczywiście istnieją podstawy do zawiadomienia prokuratury, a jeśli tak, to z jakiego przestępstwa". Jak przypomniał, sygnał ws. ewentualnych nieprawidłowości w działaniu Amber Gold wpłynął do KNF od RMF FM 30 października 2009 r.

Pachucki tłumaczył, że przedstawiciel spółki nie udzielił odpowiedzi na to pismo. Przekazał jedynie informację, że potrzebuje więcej czasu na przygotowanie odpowiedzi. Prosił o wydłużenie terminu do trzeciej dekady listopada 2009 r. - poinformował Pachucki. Po tym terminie informacje do Urzędu nie wpłynęły (...) więc, bazując na informacjach dostępnych publicznie, w dniu 15 grudnia 2009 r. skierowałem do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku-Oliwie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa - wskazał. Dodał, że chodziło o prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia.

Naszą czujność wzbudziło rzekome gwarantowanie tak dużego oprocentowania, jak na tamte warunki - wskazał Pachucki, odnosząc się do pytania Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), który pytał, czy możliwe było uzyskanie takiego zysku, jaki zapowiadała Amber Gold w swoich reklamach; oprocentowanie wynosiło nawet ponad 16 proc.

Pachucki tłumaczył też, że jego departament wielokrotnie kontaktował się ws. Amber Gold z gdańską prokuraturą oraz tamtejszymi sądami. Jak mówił, wielokrotnie uzupełniano m.in. zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez tę spółkę. Na bieżąco te informacje (dot. Amber Gold - PAP), które docierały do departamentu postępowań, do mnie osobiście (...) były przekazywane do prokuratury - mówił. Wskazał tu m.in. na informację, że Amber Gold zakupiła linie lotnicze OLT Express, czy też, że Amber Gold nie złożyła zeznania finansowego za 2010 r.

Wydaje mi się, że nasze zaangażowanie dowodzi tego, że od 2009 r. byliśmy - ja z moim zespołem - osobami, które najmocniej dążyły do tego, aby liczba pokrzywdzonych działaniem Amber Gold była zminimalizowana. Działaliśmy nie tylko w wymiarze współpracy z prokuraturą, ale także na forum edukacyjnym - podkreślił Pachucki.

Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka m.in. o to, czy przypomina sobie, aby wobec ignorowania pism UKNF przez organy ścigania, rozmawiano w Urzędzie o tym, że w tej sprawie trzeba zrobić coś więcej. Nie przypominam sobie takiego zdarzenia, nie wykluczam, że ono miało miejsce - odpowiedział Pachucki.

Dodał, że w listopadzie 2011 r., czyli przed skierowaniem pisma ówczesnego przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta został poproszony przez przełożonego o przygotowanie dla przewodniczącego albo zastępcy przewodniczącego chronologii zdarzeń, i taki dokument został przygotowany.

Pismo to zawierało szereg krytycznych uwag na temat postępowania ws. Amber Gold, prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz. Nie trafiło jednak do Seremeta, ale zostało przekazane do departamentu postępowania przygotowawczego PG, który skierował je do zastępcy prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, a stamtąd trafiło do gdańskiej prokuratury okręgowej.

Pachucki przyznał, że w Urzędzie dostrzegano, że postępowanie jest prowadzone "z trudnościami" i że należy działać "na innych forach". Dodał, że powołany został jednak biegły i wtedy "wydawało się, że postępowanie weszło na dobre tory". Jak podkreślił, działania Urzędu przynosiły efekty, czego dowodem jest uchylenie postanowienia prokuratora.

Jak podkreślał, Urząd KNF nie prowadzi postępowań karnych. Zawiadamia i ewentualnie przekazuje informacje, a postępowanie karne prowadzi prokuratura. Działaliśmy w takim zakresie, w jakim mieliśmy informacje - podkreślił.

Wassermann pytała też świadka o jego ocenę rosnącego ryzyka związanego z Amber Gold. Gdy wzrastała liczba punktów obsługi klienta i coraz większa była kampania reklamowa, to trudno było nie uznać, że zakres działalności się zwiększa, co może oznacza, że więcej pieniędzy ewentualnie zostanie ukradzionych - mówił. Dodał, że w przypadku OLT nie pamięta, jak oceniał tę kwestię.

Szefowa komisji dopytywała świadka o jego spotkanie z przedstawicielami UOKiK, które odbyło się w drugiej połowie 2010 r. Z czyjej inicjatywy pan tam poszedł? - pytała Wassermann.

O ile dobrze pamiętam we wrześniu 2010 r. poprosiłem o przygotowanie pisma do departamentu ochrony klientów UKNF, wskazującego na nasze wątpliwości co do funkcjonowania spółki Amber Gold - mówił Pachucki, dodając, że ten departament zajmuje się kontaktami z UOKiK. Dodał, że nie pamięta z czyjej inicjatywy doszło do spotkania w UOKiK.

Jaki był efekt tego spotkania? - dopytywała szefowa komisji. Finalnie UOKiK przekazał informację, że nie znajduje podstaw do prowadzenia postępowania administracyjnego w zakresie naruszenia zbiorowego interesów klientów - odparł świadek.

(mpw)