Wbrew zapowiedziom resort dyplomacji nie wypowie wszystkich umów z agencjami wizowymi. Chodzi o firmy przyjmujące za granicami polskie wnioski wizowe, z którymi miały być rozwiązane kontrakty w reakcji na ujawnioną w mediach aferę wizową. Jak dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM, te podmioty mają kontynuować działalność w trzech krajach.

Z informacji, do których dotarł Krzysztof Zasada wynika, że umowy outsourcingowe zostaną utrzymane na Białorusi, w Ukrainie i w Turcji.

Uzasadnienia są różne. Wiadomo, że wypowiadanie umów wiąże się z poważnymi utrudnieniami, a może i paraliżem wydawania wiz w wielu krajach.

Urzędnicy przekonują, że niewskazane byłoby uniemożliwienie zdobywania wiz przez białoruskich opozycjonistów i ludzi, którzy chcą uciec przed reżimem Łukaszenki. Podobnie nie ma woli zablokowania Ukrainy walczącej z rosyjską agresją.

Jeśli chodzi o Turcję, zwraca się uwagę na wielkie zainteresowanie tureckich studentów programem Erasmus w Polsce.

Z ustaleń Krzysztofa Zasady wynika natomiast, że do tej pory - mimo zapowiedzi - MSZ nie podjęło żadnych działań związanych z wypowiedzeniami umów agencjom wizowym, które dotąd działały w kilkunastu krajach.

Afera wizowa w Polsce

31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w MSZ. Resort dyplomacji uzasadniał wtedy, że powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy". 

Na początku września "Gazeta Wyborcza" napisała, że Piotr Wawrzyk, odpowiedzialny wówczas w MSZ za sprawy konsularne i wizowe, okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Według gazety zakładało ono możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tys. pracowników. Dziennik napisał, że "z nieoficjalnych informacji wyłania się jednak obraz afery korupcyjnej, która umożliwiała napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekrutacyjnych".

Portal Onet podał potem, że "ściągani przez ekipę Wawrzyka Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood", a za przerzucenie do Ameryki każdy płacił 25-40 tys. dol. Według portalu jedna z grup przyjechała do Polski po naciskach wiceministra, a potem udała się do Meksyku. Stamtąd próbowała się przedostać do USA, po czym amerykańskie służby ostrzegły polskie władze o stworzonym w ten sposób kanale przerzutowym nielegalnych imigrantów.

Szef resortu dyplomacji zdecydował m.in. o przeprowadzeniu kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym MSZ oraz wszystkich placówkach konsularnych RP oraz o zwolnieniu ze stanowiska dyrektora Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością w MSZ Jakuba Osajdy.

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy wydawaniu wiz prowadzi ponadto Prokuratura Krajowa. Zarzuty postawiono siedmiu osobom; trzy osoby zostały tymczasowo aresztowane.

MSZ, urzędnicy, firmy - kto odpowiada za aferę wizową?

Zdaniem prawie połowy Polaków afera wizowa obciąża cały obóz rządzący, czyli Zjednoczoną Prawicę - wynika z najnowszego sondażu IBRiS dla RMF FM i "Rzeczpospolitej".

Winą za aferę wizową obciąża cały obóz rządzący dokładnie 48,6 proc. ankietowanych.

Na odpowiedzialność za aferę kierownictwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych wskazuje 11,2 proc. badanych.

5,5 proc. uczestników sondażu jest zdania, że winni afery są urzędnicy MSZ, ale nie kierownictwo resortu.

3,6 proc. ankietowanych uważa, że za aferę wizową odpowiedzialne są firmy wspomagające MSZ w procesie wydawania wiz.

11,4 proc. badanych odpowiada, że nie słyszało o aferze, a blisko 20 proc. nie jest w stanie wskazać, kto może być za nią odpowiedzialny.