Porozumienie na szczycie UE. Viktor Orban zgodził się na pakiet wsparcia dla Ukrainy w wysokości 50 miliardów euro w ramach budżetu UE. Węgry nijak swojego nie ugrały, ale pozwolono im się kulturalnie wycofać z pozycji zaporowego - komentuje dr Dominik Héjj, politolog, ekspert ds. Węgier.

Pierwsza próba rozszerzenia unijnego budżetu o pakiet pomocy miała miejsce w grudniu, podczas szczytu UE w Brukseli. Wtedy to Węgry zawetowały przekazanie przez Unię 50 mld euro dla Ukrainy, jak również rewizję budżetu UE na lata 2021-2027. Zdaniem eksperta, na zmianę decyzji Viktora Orbana, mógł mieć wpływ artykuł gazety "Financial times". Pierwsza informacja popłynęła w niedzielę, że jeżeli Węgry się nie zgodzą na tę pomoc, to Unia Europejska po prostu zablokuje im wydatkowanie pieniędzy. Natychmiast odbiło się to na kursie forinta - mówi gość Tomasza Terlikowskiego.

Zdaniem eksperta wpływ na zmianę decyzji Orbana mógł mieć także brak wsparcia ze strony Polski, która w poprzednich latach często popierała decyzje Węgier. Kiedy tego polskiego weta i polskiej ochrony już nie ma, a ta słowacka jest pod dużym znakiem zapytania, to obudziło takie spojrzenie, że lepiej jednak się porozumieć - wyjaśnia Dominik Héjj. Zwraca również uwagę, że po grudniowym vecie Orbana, Unia Europejska zablokowała środki w wysokości 30 mld euro dla Węgier.

Ustawa o suwerenności

Od 1 lutego na Węgrzech swoją pracę rozpoczęło Biuro Ochrony Suwerenności. Posiadający szerokie uprawnienia nowy urząd, ma za zadanie badać organizacje z finansowaniem zagranicznym. Ten urząd budzi bardzo duże reakcje i wątpliwości nie tylko w Unii Europejskiej, ale też wśród obecnej amerykańskiej administracji. Biuro będzie kontrolować zagraniczne wpływy na Węgrzech, wybory itd. Jednym z argumentów, dlaczego coś takiego jest potrzebne, są wybory w Polsce. Węgierska władza uważa, że to nie wola obywateli wygrała, tylko zagraniczne wpływy Komisji Europejskiej i Sorosa - komentuje ekspert.

W zakresie kompetencji Biura Ochrony Suwerenności będzie sprawdzanie organizacji, które korzystają z finansowania zagranicznego i mają na celu wpływanie na debatę i społeczne decyzje polityczne, a także sporządzanie rocznego sprawozdania dotyczącego suwerenności państwa. Jest zmieniona nie tylko konstytucja, ale i kodeks karny. Za udowodnienie czy próbę utrudniania albo wpływania na proces wyborczy, można trafić do więzienia. Oczywiście to nie musi być tak, że ktoś naprawdę do tego więzienia trafi, ale uporczywe nękanie, kontrole i inne procesy jak najbardziej są realne - tłumaczy Dominik Héjj.

Opracowanie: Rudolf Zych


Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.