Amerykańskie samoloty zniszczyły w mieście Basra budynek, w którym trwało spotkanie 200 członków irackich organizacji paramilitarnych. Dwupiętrowy budynek zamienił się w rumowisko, a pierwsze raporty mówią, że prawdopodobnie nikt z osób będących w środku nie przeżył.

Cel zaatakowały dwa szturmowce F-15E Strike Eagle. Amerykanie wykorzystali do ataku bomby sterowane laserami – podało Centralne Dowództwo USA. Bomby użyte podczas nocnego ataku miały opóźniony zapłon, mogły więc spenetrować budynek przed eksplozją, minimalizując szkody dla otoczenia, w tym pobliskiej świątyni.

Tymczasem brytyjskie władze sprawdzają doniesienia, czy jeden z żołnierzy istotnie zginął po ostrzelaniu brytyjskich pojazdów przez amerykański samolot bojowy. Według źródeł resortu obrony brytyjski żołnierz został zabity, a pięciu innych odniosło obrażenia, kiedy amerykański samolot A10 do zwalczania czołgów, zaatakował dwa wozy opancerzone pod Basrą.

Brytyjskie oddziały oblegają od zeszłego tygodnia drugie pod względem wielkości miasto Iraku bronione przez siły lojalne wobec irackiego prezydenta Saddama Husajna. Liczba śmiertelnych ofiar wśród brytyjskich żołnierzy, ostrzelanych przez własne siły, wzrosła do 5. 4 innych zginęło w czasie walk, a 14 - w wyniku wypadków.

FOTO: Archiwum RMF

06:50