Jeden z czołowych polskich snookerzystów Marcin Nitschke już po raz piąty zorganizował w Zielonej Górze turniej Hot Shots Masters. Po raz kolejny do Polski przyjadą wielkie gwiazdy - w tym roku będą to Neil Robertson i Judd Trump. "Jednego porównałbym do tygrysa, drugiego do lisa" - mówi Nitschke w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim.

Patryk Serwański: Co w tym roku przygotował pan dla kibiców?

Marcin Nitschke: Do Zielonej Góry przyjadą wielkie gwiazdy snookera - Neil Robertson i Judd Trump. W tym roku gramy w jednej z galerii handlowych. To pozwoli kibicom bardzo łatwo śledzić wszystkie spotkania. Oprócz dwóch stołów do snookera mamy też stoły do poolbilarda, po to by każdy mógł przyjść i po prostu zagrać. Na chętnych będą czekać trenerzy, którzy pokażą jak odpowiednio trzymać kij, jak się ustawić przy stole. Zawsze staram się przygotowywać turnieje w ten sposób, żeby każdy znalazł coś dla siebie. Cieszę się, że turniej będzie mogło obejrzeć tak wiele osób. Być może niektórzy przyjdą przypadkowo po zakupy, zobaczą co się dzieje i to ich po prostu zainteresuje. Wszystko już od piątku do 15 listopada w centrum handlowym "Focus Mall"

A na miejscu też wielcy mistrzowie snookera - Neil Robertson i Judd Trump.

Obaj na pewno przyjadą. Umowy już podpisaliśmy. Zagram z nimi 15 listopada. My już przyzwyczailiśmy kibiców do tego, że co roku przyjeżdżają do nas gwiazdy. Teraz jednak będzie można obejrzeć ich za darmo. To rzadkość w skali świata.

Na który mecz bardziej pan czeka. Ten z Robertsonem czy z Trumpem?

Z oboma bardzo chcę się zmierzyć. Trump gra bardzo widowiskowo, mówi się że to następca Ronnie'ego O'Sullivana. Robertson gra bardzo pasywnie, ale jest bardzo skuteczny, ma świetną technikę. Trumpa porównałbym do tygrysa, Robertsona do lisa. Pierwszy jeśli nie ma jak grać to potrafi zaatakować z bardzo trudnej pozycji i przeważnie mu to wychodzi. Dzięki temu mecze z jego udziałem to prawdziwy show. Robertson ma inny styl - czeka, zmusza przeciwnika do pomyłki, jest cierpliwy.

W Zielonej Górze zagrają też gwiazdy, których nie kojarzymy ze stołem snookerowym.

Gośćmi turnieju będą Lucjan Błaszczyk i Piotr Protasiewicz. Ambasadorem turnieju jest z kolei aktor Leszek Lichota. Ostatnio z nim grałem i mogę szczerze powiedzieć, że zrobił duże postępy i naprawdę jest coraz lepszy.

Jak wyglądają pana plany sportowe? Słyszałem, że zanosi się na pewien przełom.

Mam teraz 31 lat i daje sobie jeszcze 9 na to by dojść do światowej czołówki. W przyszłym roku mam zakontraktowany udział w pięciu bardzo mocno obsadzonych turniejach. Jeśli nie uda mi się wejść do zawodowej elity to nie chcę zarzucić sobie, że coś mogłem zrobić lepiej. Rok 2015 ma mi pootwierać wszystkie furtki do gry w światowej lidze snookera. Mam już bardzo mocny sztab - fizjoterapeuta, psycholog, trener personalny - wszystkich czeka nas bardzo ciężka praca. Ważne jest dla też organizowanie imprez takich jak Hot Shots Masters. Chcę pokazać kibicom i partnerom biznesowym, że to jest fajna, elitarna gra. Chcę, żeby snooker był postrzegany jak normalny sport, który wymaga gigantycznej pracy.