Dziewięć utonięć, 20 tysięcy ewakuowanych ludzi, 119 zalnych wodą powiatów i 3 miliony zużytych worków z piaskiem - to bilans powodzi przedstawiony wczoraj przez komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, generała Zbigniewa Meresa.

Generał Zbigniew Meres powiedział, że najtrudniej było ochronić miasta przed samą falą powodziową. "Spowodowała ona przesiąkanie wałów, dlatego non-stop prowadzono walkę o ich przetrwanie i usuwano przesiąki" - wyjaśnił Meres. Podczas akcji ratowniczej zginął jeden strażak, dwudziestu zostało rannych. Koszt odtworzenia samego tylko sprzętu zniszczonego w czasie walki z wielką wodą to prawie 4 miliony złotych - uszkodzono ponad 600 pomp strażackich, 350 samochodów pożarniczych i 60 łodzi. Dobrze się więc składa, że rząd, który narzeka na kłopoty budżetowe, postanowił jednak zwiększyć sumę przeznaczoną na pomoc dla powodzian - z 800 do 915 milionów złotych. Rada Ministrów zapowiada też kolejne działania na terenach dotkniętych kataklizmem. 20 milionów złotych będzie przeznaczone na roboty publiczne na terenach, które zalała lipcowa powódź. "Chcemy uruchomić roboty publiczne w tych gminach, które złożyły odpowiednie wnioski na usuwanie skutków powodzi właśnie w ten sposób i rząd przeznaczy na to rezerwę celową, po to żeby mogły te prace rozpocząć się natychmiast" - powiedział Jerzy Buzek. Jak dodaje premier, te decyzje rządu są wynikiem wczorajszych konsultacji ze środowiskami samorządowymi.

Tymczasem trudno mówić o uczuciach wdzięczności dla rządu ze strony władz Trójmiasta, dotkniętego skutkami gwałtownych nawałnic na początku lipca. "Skandal, kupowanie głosów wyborczych, granie na ludzkim nieszczęściu" - tak prezydent Gdańska Paweł Adamowicz określił wczorajszą wizytę szefa Kancelarii Premiera Macieja Musiała. Przypomnijmy, minister zarzucił władzom miasta opieszałość przy wydawaniu zasiłków dla powodzian. Chodzi o blisko dwa miliony złotych od rządu. Pierwszą transzę pieniędzy gmina dostała już 11 lipca, według ministra Musiała natomiast pierwsze zasiłki potrzebującym rodzinom wypłacono 1 sierpnia. Wczoraj władze Gdańska odpierały zarzuty. O tym czy faktycznie pieniądze trafiają do powodzian tak późno, posłuchaj w relacji naszego reportera Roberta Gusty:

O tym, że fala powodziowa na Wiśle stanowiła zagrożenie wiedzieli chyba wszyscy. Niewielu natomiast spodziewało się zagrożenia ze strony wód Odry. A tak, niestety się stało. W zachodniopomorskiem woda zalała kilkaset hektarów ziemi, w tym pola uprawne. Tymczasem w sztabie kryzysowym wojewody zachodniopomorskiego wciąż słychać, że nic się nie dzieje. Do mieszkańców nie dotarły więc żadne ostrzeżenia. Na szczęście woda nie zagraża życiu mieszkańców, ale straty materialne już są duże.

foto Archiwum RMF

09:30