Kontrolowany upadek księżycowej sondy. NASA potwierdziła, że próbnik LADEE (Lunar Atmosphere and Dust Environment Explorer) rozbił się na powierzchni Srebrnego Globu. To był zaplanowany, ostatni etap jego misji, której istotą były badania księżycowego pyłu i szczątkowej, niezwykle rzadkiej atmosfery.

Zobacz również:

Sondę wystrzelono 6 września ubiegłego roku, w październiku weszła na orbitę Księżyca a w listopadzie rozpoczęła program badawczy. Jej zadaniem było wyjaśnianie zagadki sprzed 40 lat. To wtedy astronauci programu Apollo dostrzegli na horyzoncie Księżyca tajemnicze błyski. Do dziś ich pochodzenie pozostało tajemnicą.

LADEE, sonda o rozmiarach samochodu osobowego, ważąca 383 kilogramy, zabrała na pokładzie cztery instrumenty naukowe do badań Księżyca i nowoczesny, laserowy system łączności z Ziemią, który NASA zamierzała przetestować z myślą o kolejnych misjach.

Atmosferę Księżyca nazywa się egzosferą. Jest tak rzadka, że jej pojedyncze cząsteczki praktycznie ze sobą nie oddziałują. Egzosferę można znaleźć też wokół Ziemi, ale na wysokości około 2 tysięcy kilometrów. Jak się przypuszcza, coś o podobnych własnościach może otaczać też Merkurego, niektóre księżyce innych planet czy nawet planetoidy. Badania Srebrnego Globu mogą więc pomóc w odkryciu tajemnic i innych ciał niebieskich.

Początkowo misja miała trwać sto dni, potem przedłużono ją do 21 kwietnia. Tego dnia sonda już jednak nie doczekała, zabrakło jej paliwa i... zderzyła się z powierzchnią Księżyca. Przy uderzeniu z prędkością blisko 5800 kilometrów na godzinę, trzykrotnie większą niż prędkość lotu pocisku karabinowego, prawdopodobnie nie tylko się rozpadła, ale i wyparowała.

Naukowcy przekonają się dokładnie, jakie były skutki tego zderzenia, dopiero po przeanalizowaniu zdjęć, które wykona sonda Lunar Reconnaissance Orbiter. Mają nadzieję, że te informacje uzupełnią dane zebrane podczas całej misji. Jak na razie LADEE wykonała swoje zadania bez zarzutu. Końcowy etap jej misji też powinien się przydać.

(mpw)