​Zdemobilizowani żołnierze przejęli broń z posterunków policji w Bouake na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Kontrolują teraz drogi wjazdowe do tego miasta. Kilka godzin później strzały było słychać w odległej o 170 km bazie wojskowej.

Około godziny 3 nad ranem w Bouake słychać było strzelaninę. Sporadyczne strzały padały do późnych godzin porannych.

Miasto jest pod kontrolą zdemobilizowanych żołnierzy. Jest ich wielu przy położonych na północy i południu bramach do miasta. Jesteśmy w stanie gotowości i czekamy na rozkazy od dowództwa - powiedział oficer, który rozmawiał z agencją Reutera przez telefon.

Inny wojskowy w sztabie sił zbrojnych WKS w gospodarczej stolicy kraju Abidżanie poinformował, że do Boauke zostały wysłane posiłki.

Miasto jest jak wymarłe. Mężczyźni w kominiarkach patrolują ulice na motorach i w samochodach. Nie atakują mieszkańców. (...) Kazali nam zostać w domach - powiedział jeden z mieszkających w Bouake ludzi, nauczyciel Ami Soro.

Bouake, drugie co wielkości miasto WKS, było bastionem rebeliantów, którzy kontrolowali północną połowę kraju od 2002 roku do zakończenia wojny domowej w 2011 roku.

Kilka godzin później odgłosy strzałów słychać było na terenie bazy wojskowej w Daloa, ok. 170 km na południowy zachód od Bouake - podał Reuters, powołując się na źródło wojskowe i mieszkańca. Według tego ostatniego strzelali młodzi zdemobilizowani żołnierze.

(az)