Pięć lat po Rewolucji Godności na Majdanie, Ukraina znów znalazła się w historycznym momencie. W niedzielę jej obywatele wybiorą prezydenta kraju na kolejne pięć lat. O fotel głowy państwa ubiega się w sumie 44 kandydatów. Sondaże sugerują jednak, że główny bój rozegra się między trójką z nich. To obecny prezydent kraju Petro Poroszenko, była premier Julia Tymoszenko i debiutujący w wielkiej polityce aktor i komik Wołodymyr Zełenski. Każdy z nich deklaruje kurs w stronę Europy i NATO. Wydaje się jednak, że dla zwykłych obywateli, międzynarodowe sojusze to drugorzędna sprawa.

Na dzień przy wyborami na ulicach Kijowa nie widać już przedwyborczej agitacji. Od północy w sobotę trwa cisza wyborcza. Do piątkowego wieczoru komitety starały się jednak do ostatnich chwili przekonywać, by głosować na swoich kandydatów. Na głównych ulicach stolicy kraju co kawałek można było trafić na namioty poszczególnych sztabów, w których wolontariusze rozdawali gazety z programem kandydatów i byli gotowi dyskutować, że ten, którego popierają, będzie dla kraju najlepszy. 

Na Chreszczatyku - głównej arterii Kijowa kilka stanowisk przygotował sztab byłej premier Julii Tymoszenko. Przy jednym z nich spotykam dwie emerytki, które zgłosiły się do sztabu jako wolontariuszki. Ona ma bardzo dobry program, złożyła podpis pod swoimi obietnicami jako jedyna. Trzeba coś zmienić, nie mamy już sił cierpieć dalej. Jak zrobię opłaty to nic mi już z emerytury nie zostaje. Wierzę, że ona może coś zmienić - tłumaczy pani Ludmiła. Wypłaty podniesie, choćby do takiego poziomu jak w Polsce. Dlatego jesteśmy za nią, wspieramy ją, bo emeryci nie mają jak tu żyć. Ona już dawno jest w polityce i zna tą kuchnię. Ma też życiowe doświadczenie - dodaje pani Walentyna, której większość krewnych wyjechała do Polski w poszukiwaniu pracy.

"Na przeprawie koni się nie zmienia"

Kilkaset metrów dalej, tuż przy Majdanie, gdzie pięć lat temu rozegrała się rewolucja, stoją dwa namioty komitetu obecnego prezydenta Petro Poroszenki. Widać na nich spory napis: "Idemo dalje naszym szlakom", co w wolnym tłumaczeniu znaczy, podążanie obranym dotychczas kursem. Haseł, które na początku roku wywołały sporo kontrowersji jak np. "Albo Poroszenko, albo Putin" już na ulicach nie widać. W namiocie do głosowania na Poroszenkę namawia dwóch młodych mężczyzn.

Na przeprawie koni się zmienia - mówi Iwan. Do Europy, do Nato, o taki kurs chodzi. (...)Trudno powiedzieć, czy za jego rządów zrobiło się nam jakoś lepiej, ale nie wiemy co by było gdyby teraz przyszedł jeszcze nowy prezydent. Kto wie,  czy nie byłoby jeszcze gorzej. Kilka rzeczy podrożało, kilku nie zdążył zrealizować, ale nieważne - cała nadziej a w nim - tłumaczy wolontariusz ze sztabu Poroszenki. Pytam też o sondaże, w których obecny prezydent pozostaje w tyle za aktorem i komikiem Wołodymyrem Zełenskim. A co to za sondaże? Skąd one są? Mnie nikt o zdanie nie pytał, moich bliskich też nie. Wydaje mi się, że te sondaże to po prostu jakaś przedwyborcza gra - dodaje Iwan.

Młodzi za Zełenskin

Wołodymyr Zełenski nie udzielał tak wielu wywiadów jak jego główni konkurenci. Nie pokazywał się też na licznych wiecach w całym kraju. Swoją kampanię prowadził głównie w internecie. Oficjalny serwis jego sztabu działa na Facebooku. Aktor jest znany z kanału telewizyjnego 1+1 i swojej roli w serialu 


 "Sługa Narodu", w którym gra prezydenta kraju. Wolontariuszy z jego sztabu nie było też widać na ulicach. Trudno tez znaleźć konkretny program, który przygotował na czas swojej prezydentury. Mimo to popiera go mnóstwo młodych ludzi. Zełenski, oczywiście, że Zełenski. Potrzeba nam gruntownych zmian, a tylko on jest w stanie je wdrożyć. Jeśli byłby takim prezydentem jak w filmie, byłoby super - mówi młody człowiek, który spaceruje z dziewczyną w okolicach Majdanu.

W sztabie Zełenskiego nie brakuje młodych ludzi rozczarowanych dotychczasową polityką. Jest wśród nich Sviatoslav Jurash, który studiował w Polsce. Pięć lat temu walczył na Majdanie, później był też w Donbasie, gdzie cudem uniknąć niewoli albo i nawet śmierci. Podczas zatrzymania przez separatystów udawał polskiego dziennikarza. Tym co mnie przekonało do Zełenskiego jest np. jego patrzenie na gospodarkę. Jego program skupia się na ogólnie pojętej liberalizacji. Chodzi o zmniejszenie wpływów państwa na gospodarkę, prywatyzację. O wszystko to, co kreuje krajowy rynek, a nie zostało u nas nigdy tak naprawdę wdrożone po 1993 roku - tłumaczy współpracownik Zełenskiego. Pytam też o kwestie konfliktu i wciąż trwającego rozlewu krwi na wschodzie kraju. Sviatoslav zapewnia, że dla Zełenskiego ta kwestia to absolutny priorytet.  Chciałby ją rozwiązać w oparciu o Memorandum Budapesztańskie, w którym USA, Wielka Brytania i Rosja zobowiązały się do respektowania pełnej niezależności Ukrainy.

We współpracy z tymi dwoma ważnymi parterami możemy w końcu zmusić Rosję chociaż do zatrzymania rozlewu krwi! Druga sprawa powinniśmy przywrócić kontrolę naszej wschodniej granicy (chodzi o granicę sprzed aneksji Krymu - przyp. red.). I ja, i Zełenski urodziliśmy się na Ukrainie, która miała Krym i Donbas. Na takiej Ukrainie musimy też umrzeć. W tej kwestii nie ma żadnego kompromisu! - mówi Sviatoslav Jurash.

Koniec kampanii z przytupem

Piątkowe popołudnie upłynęło w Kijowie pod znakiem mocnych akcentów kończących kampanię prezydencką. Największy wiec w mieście zorganizował sztab Julii Tymoszenko. Przy scenie rozstawionej na placu Michaiłowskim zebrało się kilka tysięcy mieszkańców Kijowa. W czasie wiecu, przez telemost jego uczestnicy łączyli się też z trzema innymi miastami na Ukrainie. Był występ znanego ukraińskiego wokalisty Ołeksandra Ponomariova, ale też minuta ciszy dla Niebiańskiej Sotni - ochotników, którzy zginęli podczas walk na Majdanie. Była premier podsumowywała swoją trasę po kraju.

Zobaczyłam na takich placach setki tysięcy ludzi, uświadomiłam sobie, że ludzie żyją w biedzie, niesprawiedliwości. Pytałam czy 144 reformy (nawiązanie do reform zapowiadanych przez obecnego prezydenta - przyp.red.) przyniosły dobrobyt? Czy cokolwiek polepszyły? ­- pytała ze sceny kandydatka na prezydenta.


W swoim przemówieniu zaznaczyła, że priorytetem będzie dla niej współpraca międzynarodowa i kurs w stronę Europy i NATO. Większość na placu stanowili ludzie starsi, nie trudno o wniosek, że wśród nich Julia Tymoszenko ma największe poparcie. Nostradamus przepowiedział, że jak prezydentem będzie kobieta, będzie złoty wiek. I na to czekamy - mówi z uśmiechem jedna z uczestniczek wiecu.

 Słowom kandydatki przysłuchiwali się jednak też młodzi ludzie. Ona zapowiedziała, że wprowadzi 20 proc. młodych ludzi do parlamentu. Zapowiedziała też niskoprocentowe kredyty na mieszkanie. To mnie dziś właśnie najbardziej niepokoi: mieszkanie i utrzymanie rodziny. - mówi Aleksander ubrany w ukraińskie barwy narodowe.

Stojąca razem z nim Olga dodaje: Poroszenko zrobił dużo, możemy podróżować do Europy, ale i tak mam wrażenie, że jako młody człowiek ma tu mało praw. Wydaje mi się, że Tymoszenko może dać mi więcej szans żeby się rozwijać.


O tym, że w kwestii kandydatów na prezydenta społeczeństwo ukraińskie jest mocno podzielone, może świadczyć incydent do jakiego doszło w trakcie wiecu. W trakcie przemówienia Julii Tymoszenko, grupa kilkudziesięciu osób rozwinęła transparent z napisem "Julia=Medewczuk=Putin", sugerujący jej rzekome powiązania z Rosją. To opinia, która ciągnie sią za Julią Tymoszenko od 2009 roku, kiedy podpisała niekorzystne dla kraju umowy gazowe z Rosją. Przeciwników Tymoszenko otoczył kordon policji. Zatrzymano jednego z młodych mężczyzn.

"Chcemy, by było nam po prostu lepiej"

Kiedy na kilka godzin przed wprowadzeniem ciszy wyborczej, po kampanii nie było już śladu, w przejściu podziemnym w centrum Kijowa słyszałem rzadko spotykane dziś brzmienie ukraińskiego instrumentu ludowego - bandury. Gra na niej Swietłana, która razem z siostrą śpiewa tradycyjne ukraińskie pieśni. Z ciekawości pytam czy pośród kandydatów na prezydenta jest taki, który będzie w stanie zadbać również o takie narodowe tradycje. Wnioskuje, że są dla dziewczyn ważne, skoro nauczyły się tak pięknie grać i śpiewać.

Pewnie, że to jest ważne. Tradycje podtrzyma każdy, kto kocha Ukrainę, język ukraińskich i Ukraińców. Ale nie to jest najważniejsze. Chcemy po prostu, by żyło nam się lepiej. Chcemy normalnych zarobków. Takich, które pozwolą nam normalnie żyć, a nie ciągle gdzieś galopować żeby zarobić. Po rewolucji na Majdanie udało się na pewno przywrócić godność naszym obywatelom, ale nie wszystko poukładało się tak jak byśmy tego chcieli - tłumaczy Swietłana.

Minimalna pensja na Ukrainie wynosi ok 3700 hrywien. To niecałe 500 złotych. 

Opracowanie: