Prokuratorzy wojskowi ze Szczecina badają okoliczności śmierci polskiego marynarza przed manewrami morskimi Northern Coasts 2017 w Szwecji - dowiedział się reporter RMF FM Paweł Balinowski. 27-latek zginął w piątek wieczorem w porcie w Karlskronie. Szwedzka prokuratura umorzyła swoje śledztwo i przekazała je Polakom. Polskie śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Jak ustalił nasz dziennikarz, polscy śledczy przesłuchali już marynarzy i oficerów z okrętu 8 Flotylli Obrony Wybrzeża ze Świnoujścia, który ostatecznie nie wziął udziału w manewrach i wrócił już do Polski.

W tej chwili do kraju sprowadzane jest ciało 27-letniego porucznika. Zaplanowano już sekcję zwłok i badania toksykologiczne.

Prokuratorzy poprosili też Szwedów o udostępnienie zebranej przez nich dokumentacji. Chodzi przede wszystkim o dane medyczne - polski marynarz zmarł bowiem w szpitalu, kilka godzin po wypadku.

Szwedzka prokuratura umorzyła swoje śledztwo, bowiem do wypadku doszło na polskim okręcie - zgodnie z prawem międzynarodowym jest to obszar podlegający polskim służbom i śledczym.

Co ważne, według osób, z którymi rozmawiał Paweł Balinowski, tragicznie zmarły marynarz - choć w chwili wypadku był na pokładzie - nie musiał być jednocześnie na służbie.

Szwedzkie siły zbrojne informowały po wypadku, że "dwaj polscy marynarze wpadli do wody w piątek o godzinie 23:10 w porcie w Karlskronie". Obaj zostali wyłowieni z wody i przewiezieni do szpitala, ale jednemu z nich nie udało się uratować życia.


(e)