Jewgienij Dżugaszwili, wnuk Józefa Stalina, oskarżył prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa o udział we "wściekłej kampanii oszczerstw" wobec jego dziadka. Jako przykład wymienił uznanie przez niego odpowiedzialności tyrana za rozstrzelanie polskich oficerów wiosną 1940 roku.

Za pańską aprobatą obrzydliwe oszczerstwa na temat masowych egzekucji polskich obywateli na terytorium ZSRR "z rozkazu Stalina" są nadal w złej wierze rozpowszechniane przez rosyjskich urzędników państwowych, w tym przez pańskiego podwładnego Władimira Putina, który pracuje obecnie jako premier Rosji - podkreślił 73-letni Dżugaszwili w oświadczeniu, adresowanym do Miedwiediewa.

Dżugaszwili przypomniał, że na polecenie prezydenta Rosji na stronie internetowej Federalnej Służby Archiwalnej w kwietniu tego roku opublikowane zostały pochodzące z archiwum kremlowskiego dokumenty dotyczące zbrodni katyńskiej, wskutek czego ohydnym oszczerstwom wobec Józefa Stalina nadano oficjalną formę.

Obywatelu prezydencie, swoim współudziałem w godzącej w interesy Rosji próbie sfałszowania historii hańbi pan urzędy głowy państwa i głównodowodzącego; urzędy, które chwalebnie pełnił dla dobra kraju i rosyjskiego narodu Józef Stalin - oznajmił wnuk dyktatora. Żądam, aby pan, wywiązując się z obowiązku wobec Federacji Rosyjskiej, polecił właściwym resortom wyjaśnienie okoliczności cynicznego podrobienia dokumentów historycznych na temat Katynia i ustalenie winnych podrzucenia ich do archiwów naszej ojczyzny - dodał Dżugaszwili.

W kwietniu Rosarchiw ujawnił akta dotyczące zbrodni katyńskiej

Wśród siedmiu upublicznionych przez Rosarchiw dokumentów znalazła się notatka ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrentija Berii do Stalina z 5 marca 1940 roku. Uznaje ona polskich jeńców wojennych za zdeklarowanych i nierokujących nadziei poprawy wrogów władzy radzieckiej i proponuje rozpatrzenie ich sprawy w szczególnym trybie, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania.

Rosarchiw opublikował również tekst podpisanej przez Stalina decyzji Biura Politycznego WKP(b) nr 144 z 5 marca 1940 roku, akceptującej propozycję Berii. Federalna Służba Archiwalna opublikowała trzy kopie tego tekstu, zaczerpnięte z różnych archiwaliów.

Wnuk zbrodniarza próbował już kwestionować autentyczność tych dokumentów na drodze sądowej, jednak w ubiegłym miesiącu jego pozew przeciwko Federalnej Służbie Archiwalnej został w całości oddalony. Dżugaszwili próbował udowodnić, że są to fałszywki spreparowane na przełomie lat 80. i 90. XX wieku przez Kreml w celu oczernienia jego dziadka. Wszelako Sąd Rejonowy w Moskwie uznał, że materiały te są autentyczne.

To nie pierwszy atak wnuka Stalina

Broniąc dobrego imienia dziadka, Dżugaszwili w 2009 roku sądził się już z powodu Katynia z opozycyjną "Nową Gazietą", stowarzyszeniem Memoriał i byłym prokuratorem wojskowym Anatolijem Jabłokowem. Sprzeciw wnuka tyrana wywołał wtedy artykuł "Beria wyznaczony na winnego" i dotyczący mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku. Tekst ukazał się w cyklu "Sąd nad Stalinem", opublikowanym w "Prawdzie Gułagu" - dodatku do "Nowej Gaziety", redagowanym we współpracy z Memoriałem, organizacją pozarządową broniącą praw człowieka i dokumentującą zbrodnie stalinowskie.

Autorem publikacji był Jabłokow, który w latach 1990-94 kierował śledztwem katyńskim. To on w aktach dochodzenia określił mord w Katyniu jako zbrodnię przeciwko pokojowi, zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciwko ludzkości, a za winnych uznał Stalina i jego towarzyszy z Politbiura oraz NKWD. Według Dżugaszwilego, obraźliwe dla jego dziadka było stwierdzenie, że był on krwiożerczym ludojadem. Nie zgadzał się on też z oceną, że Stalin i jego czekiści są złączeni wielką krwią, ciężkimi zbrodniami, przede wszystkim wobec własnego narodu.

Dżugaszwili protestował ponadto przeciwko konstatacji, że Stalin i członkowie Politbiura WKP(b), którzy podjęli obowiązkową do wykonania decyzję o rozstrzelaniu Polaków, uniknęli moralnej odpowiedzialności za tę ciężką zbrodnię. 13 października 2009 roku Sąd Rejonowy w Moskwie w całości oddalił powództwo wnuka tyrana. 10 grudnia Moskiewski Sąd Miejski utrzymał to orzeczenie w mocy.

W toku tamtego postępowania Jabłokow zeznał, że w aktach śledztwa katyńskiego znajdują się wyniki ekspertyz ponad wszelką wątpliwość potwierdzających autentyczność dokumentów kwestionowanych przez Dżugaszwilego.