W Pampelunie w północnej Hiszpanii rozpoczęła się 9-dniowa fiesta ku czci św. Fermina. Główną atrakcją są słynne gonitwy byków - pierwsza już jutro. W przeddzień imprezy przeciwko krwawej formie zabawy protestowali obrońcy praw zwierząt.

W Pampelunie w północnej Hiszpanii rozpoczęła się 9-dniowa fiesta ku czci św. Fermina. Główną atrakcją są słynne gonitwy byków - pierwsza już jutro. W przeddzień imprezy przeciwko krwawej formie zabawy protestowali obrońcy praw zwierząt.
Protest przeciwko niehumanitarnej formie festiwalu /EPA/JESUS DIGES /PAP/EPA

Fiesta rozpoczęła się w samo południe tradycyjnym wystrzałem z racy z balkonu ratusza w udekorowanym na biało i czerwono mieście. Na głównym placu zgromadziły się tysiące ludzi z całego świata, którzy tuż po wystrzale zaczęli tańczyć, śpiewać i krzyczeć: "Niech żyje św. Fermin!".

Później ubrani na biało ludzie, z czerwonymi apaszkami na szyi, przeszli ulicami Pampeluny inaugurując oficjalnie otwarcie mającej 848,6 metrów trasy. Prowadzi ona przez wąskie uliczki Starego Miasta i kończy się areną, gdzie zwierzęta giną z rąk torreadorów. Podczas święta w mieście odbywa się wiele innych wydarzeń, takich jak koncerty, kolorowe parady czy rodzinne pikniki.

W czwartek o 8 zostaną otwarte wrota zagrody Santo Domingo i rozpocznie się pierwsza gonitwa, podczas której setki osób będą uciekać przed bykami.

Fiesta budzi wiele kontrowersji: z jednej strony przyciąga dziesiątki tysięcy osób z całego świata, z drugiej co roku niesie za sobą dziesiątki rannych ludzi i martwych byków. Co roku podczas tego święta ginie ich około 50.

Jak podaje oficjalny portal imprezy, we wtorek na głównym placu Pampeluny zebrało się ok. stu członków organizacji broniącej praw zwierząt o nazwie AnimaNaturalis. Domagali się bezkrwawej fiesty i protestowali przeciwko niehumanitarnej formie festiwalu. Byli ubrani tylko w bieliznę i trzymali w rękach pojemniki z czerwonym płynem, którym następnie polali swe ciała.

Tradycja fiesty ku czci św. Fermina, jednego z patronów Nawarry, sięga XVI wieku. Uroczystości i zabawy z tej okazji rozsławił amerykański pisarz Ernest Hemingway w swojej powieści "Słońce też wschodzi".

Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami w Pampelunie zginęło 16 osób. Ostatnią ofiarą śmiertelną był 27-letni Hiszpan Daniel Jimeno Romero, który 10 lipca 2009 roku został ugodzony przez byka w szyję.

APA