Są cali i zdrowi - brytyjskie ministerstwo obrony potwierdza, że w irańskim ataku na amerykańskie bazy wojskowe w Iraku nie ucierpieli brytyjscy żołnierze. Jednocześnie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało w tej sprawie komunikat.

Brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab wezwał Teheran do zaniechania dalszych działań. Nazwał też irański atak niebezpiecznym i lekkomyślnym. Nie jest w interesie żadnej ze stron, by zmierzać w kierunku wojny - ostrzegł szef resortu w wyjdzie dla telewizji BBC. 

Brytyjscy eksperci analizują najnowsze wydarzenia z pewną dozą optymizmu. Jeśli to miałby być odwet za śmierć gen. Sulejmaniego i nic więcej, to stosunkowo łagodna rekcja. Mogło być znacznie gorzej - mówi gen. Jonathan David Shaw, były dowódca brytyjskich wojsk Iraku. 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szef irańskiego MSZ: Nie dążymy do wojny, ale będziemy się bronić

Jego zdaniem obie strony, przy odrobinie dobrej woli, mogą teraz powrócić do sytuacji sprzed ubiegłego tygodnia. W międzyczasie brytyjskie okręty marynarki wojennej, znajdujące się w rejonie Zatoki Perskiej, postawione zostały w stan gotowości bojowej. To - jak podkreślają eksperci - zabieg profilaktyczny. Na terenie Iraku znajduje się ok. 400 brytyjskich żołnierzy, którzy do niedawna pełnili funkcję szkoleniową pracując z Irakijczykami. Po zamachu na gen. Sulejmaniego zostali wycofani z tych zadań, otrzymali cięższą broń, a obecnie strzegą placówek dyplomatycznych. Jak doniosły media na Wyspach, do Iraku wysłanych zostało także 50 komandosów z sił szybkiego reagowania SAS. Mają oni chronić Brytyjczyków przebywających w tym kraju i umożliwić ich ewentualną ewakuację. Wielka Brytania była jednym z państw, które w 2003 roku najechały na Irak usuwając od władzy ówczesnego dyktatora Saddama Husajna. 

Była to interwencja wykonana bez uzyskania wcześniej mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Broni masowego rażenia, którą miał rzekomo posiadać iracki reżim, nigdy nie znaleziono. To było głównym powodem inwazji. Interwencja wojsk koalicyjnych w Iraku doprowadziła do znacznej destabilizacji w regionie. Do dziś w tym kraju stacjonuje kontyngent 5 tys. amerykańskich żołnierzy. Jak twierdzą eksperci, gdyby wojska zachodnie zupełnie opuściły ten kraj, groźba wojny domowej w Iraku stałby się bardzo realna. Mogłoby to także doprowadzić do wskrzeszenia tzw. Państwa Islamskiego. Jak twierdzą, kalifat pokonany został militarnie, ale idea, jaka przyświecała jego powstaniu, nadal jest żywa.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: CNN: Gwałtowny wzrost cen ropy po ataku Iranu na bazy USA