Dziewięciu uczestników zeszłorocznych protestów powyborczych na Białorusi wyszło na wolność. Mieli kilkuletnie wyroki kolonii karnej, ale niedawno zostali ułaskawieni przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę.

Agencja państwowa BiełTA podała, że usłakawieni "uznali, że ich działania były sprzeczne z prawem, przyznali się do winy i wyrazili szczerą skruchę".

Ułaskawiony Dmitrij Drozd relacjonował jednak, że na więźniów, którzy odmówili napisania prośby, o ułaskawienie wywierana jest presja.

Wbrew wcześniejszym informacjom obrońców praw człowieka, na wolność nie wyszedł Andrej Pratasenia. Jego brat poinformował, że Andrej odmówił napisania prośby do Łukaszenki i nie znalazł się wśród ułaskawionych.

"Masowe zamieszki" - tak władze Białorusi określają demonstrację opozycji w Mińsku 19 grudnia, w wieczór po wyborach prezydenckich. Jej uczestnicy protestowali przeciw oficjalnym wynikom wyborów, dających niemal 80 proc. głosów ubiegającemu się o czwartą kadencję Łukaszence. Doszło wówczas do ataku grupy ludzi na drzwi do budynku rządu, według opozycji była to prowokacja. Milicja i wojska wewnętrzne rozbiły demonstrację, zatrzymano ponad 600 osób. W serii procesów związanych z demonstracją sądy skazały, w większości na kary od dwóch do czterech lat kolonii karnej, ponad 40 osób.