W Hiszpanii rozpoczął się zorganizowany przez związki zawodowe dwudniowy strajk nauczycieli szkół średnich. Protestują przeciwko cięciom w oświacie w ramach oszczędności budżetowych spowodowanych przez kryzys.

W Madrycie ma strajkować i demonstrować około 21 tysięcy nauczycieli. Protestują także pedagodzy w 10 regionach Hiszpanii. Na 22 października zapowiedziano w stolicy "wielki marsz protestu".

Nauczyciele sprzeciwiają się zmniejszeniu budżetu przeznaczonego na edukację, gdyż wiąże się to ze spadkiem poziomu nauczania. Zgodnie ze zmianami nauczyciele nie będą zatrudniani na umowy tymczasowe, co spowoduje, że pracę straci około 13 tysięcy z nich, w tym trzy tysiące w samym Madrycie. Szkoły są zmuszone zmieniać programy zajęć, łączyć klasy, a nauczyciele szkół średnich mają pracować za tę samą płacę dwie godziny dłużej tygodniowo, czyli zamiast 18 godzin 20 godzin tygodniowo.

W warunkach kryzysu socjalistyczny rząd premiera Jose Luisa Rodrigueza Zapatero naciska na władze 17 regionów autonomicznych, które administrują wydatkami na zdrowie i szkolnictwo, aby ograniczyły swoje budżety.

Gospodarka Hiszpanii mocno ucierpiała w wyniku kryzysu, a rekordowe wśród państw uprzemysłowionych bezrobocie - 20,9 procent - dotyka w dużej mierze młode pokolenie. Od dwóch lat w Hiszpanii obowiązują środki oszczędnościowe, polegające m.in. na zmniejszeniu pomocy socjalnej i obniżeniu płac urzędników.

Rząd Zapatero chce zmniejszyć w tym roku deficyt budżetowy do 6 procent PKB; w ubiegłym roku wynosił on 9,2 procent.