Po raz pierwszy dyrekcja francuskich kolei publicznych (SNCF) stanie przed sądem za spóźnienia kolejki podmiejskiej, przez które jedna z pasażerek straciła pracę. Poszkodowana żąda 45 tysięcy euro odszkodowania.

24-letnia mieszkanka przedmieść Lyonu została zwolniona z pracy w firmie adwokackiej, w której zatrudniono ją na okres próbny jako asystentkę. Zapewnia, że jej kompetencje oceniane były pozytywnie. W ciągu półtora miesiąca, kolejka, która dojeżdżała do pracy w centrum miasta, spóźniła się jednak 12 razy. Niekiedy opóźnienia - spowodowane problemami technicznymi - sięgały półtorej godziny.

Adwokat pani Soazik Parassols twierdzi, że z powodu kryzysowego wstrzymania niezbędnych inwestycji, koleje zniszczyły dobrze zapowiadającą się karierę zawodową jego klientki. Ta ostania protestuje przeciwko "kolejowej dyskryminacji" Francuzów mieszkających poza regionem paryskim.

W rejonie stolicy kolejki kursują raczej punktualnie - w innych aglomeracjach miejskich jest więcej problemów.