"To milowy krok w sojuszu polsko-amerykańskim" - tak decyzję USA o rozmieszczeniu sprzętu w Europie Środkowo-Wschodniej komentuje minister obrony Tomasz Siemoniak. "Nie możemy jeszcze ujawnić, w jaki sposób ten sprzęt będzie rozdzielony" - podkreślił.

Przebywający z wizytą w Estonii minister obrony USA Ash Carter oświadczył, że USA rozmieszczą ok. 250 sztuk czołgów, pojazdów opancerzonych i innego sprzętu wojskowego w sześciu państwach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce. Posunięcie to ma pomóc krajom członkowskim NATO z dawnej radzieckiej strefy wpływów w sprostaniu zagrożeniom ze strony Rosji i ugrupowań terrorystycznych.

Siemoniak podczas konferencji w Warszawie powiedział, że decyzje USA wpisują się w filozofię zmierzającą do wzmocnienia bezpieczeństwa, m.in. w związku z sytuacją na Wschodzie. Uważamy, że potrzebne są trwałe działania na lata i dziesięciolecia, nie tylko doraźne - powiedział.

Miesiąc temu w Waszyngtonie miałem okazję rozmawiać z sekretarzem obrony USA o rozmieszczeniu sprzętu armii USA w Polsce. Z wielką satysfakcją przyjmuję, że dzisiaj w Tallinie sekretarz obrony ogłosił decyzję o rozmieszczeniu (...) w krajach Europy Wschodniej sprzętu armii USA - dodał Siemoniak.

Zastrzegł, że jest to na razie decyzja polityczna, negocjacji wymagają m.in. kwestie prawne, podział rozmieszczenia sprzętu. Jak wyjaśnił, specjalna umowa ma też regulować kwestie kosztów utrzymania amerykańskich baz.

Nie możemy jeszcze ujawnić, w jaki sposób ten sprzęt będzie rozdzielony (....), bo to nie będzie równy podział. To nie będzie tylko kwestia polityczna, ale też logistyczna, to już wojskowi o takich sprawach będą decydowali - podkreślił Siemoniak. Zapewnił, że po tym, jak takie szczegółowe decyzje zapadną, poinformuje o nich.

(mal)