Brytyjskie siły specjalne SAS (Special Air Services) przechwyciły w afgańskiej prowincji Nimroz trzy furgonetki z 48 irańskimi rakietami dla talibów - donosi "Times". O incydencie z 5 lutego naczelny dowódca sił USA i NATO w Afganistanie generał David Petraeus poinformował prezydenta Hamida Karzaja dopiero dzisiaj.

Źródła brytyjskie twierdzą, że pojazdy ugrzęzły w błocie, zostały wykryte i zaatakowane z helikopterów, a pewna liczba osób osłaniających transport zginęła w walce.

Prowincja Nimroz graniczy z Iranem i Pakistanem. Sąsiaduje z prowincją Helmand, w której opór wobec natowskich sił ISAF jest stosunkowo silny. Przechwycone rakiety mają zasięg ok. 20 km, średnicę 122 mm, a ich wybuch tworzy 26-metrowy lej. Dotychczas talibowie używali przeciwko NATO mniejszych rakiet, o średnicy 107 mm.

Według cytowanego anonimowo informatora gazety incydent dowodzi, że Iran prowadzi podwójną grę. Z jednej strony zbroi talibów walczących z reżimem Karzaja, a z drugiej finansuje go za pośrednictwem bliskiego współpracownika. Karzaj przyznał w ub.r., że otrzymywał pieniądze z Iranu; plastykowe torby wypełnione gotówką wręczano szefowi jego administracji.

Numery seryjne rakiet zostały celowo zamaskowane, ale szczegółowa analiza wykazała, że są tego samego pochodzenia co te, które przechwycono w Iraku w 2007 r., i udowodniono, że pochodzą z Iranu - powiedziało "Timesowi" źródło w brytyjskim ministerstwie obrony.

Rzecznik Karzaja Wahid Omer zapowiedział, że rząd w Kabulu przeprowadzi własne dochodzenie w celu ustalenia, czy twierdzenia gen. Petraeusa są prawdziwe.