Portugalskie władze wprowadziły specjalne środki w celu zapewnienia bezpieczeństwa podczas rozpoczynającego się jutro szczytu NATO. Na granicach przywrócono kontrole, a w Lizbonie zmobilizowano kilka tysięcy funkcjonariuszy bezpieczeństwa.

Portugalskie władze nie chcą, by powtórzył się scenariusz z poprzedniego spotkania Sojuszu Północnoatlantyckiego. W kwietniu ubiegłego roku w Strasburgu doszło do gwałtownych zamieszek między anarchistami a siłami bezpieczeństwa. Podpalano budynki i plądrowano sklepy. Aresztowano kilkadziesiąt osób.

We wtorek w Portugalii przywrócono kontrolę graniczną. Żandarmi mogą odmówić wjazdu do kraju osobom, które według nich stanowią potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa. W związku z tym do Portugalii nie wpuszczono kilkudziesięciu osób. Jednak w większości nie chodziło o przedstawicieli środowisk anarchistycznych, lecz o osoby, które łamały prawo imigracyjne.

W dwudniowym szczycie NATO udział wezmą przywódcy 60 krajów i organizacji. Wraz z dziennikarzami na terenie nowoczesnej dzielnicy oddalonej 8 km od centrum Lizbony, gdzie w 1988 roku odbyła się wystawa EXPO, przebywać będzie ok. 5 tys. ludzi.

Nad bezpieczeństwem uczestników w całym mieście czuwać będzie ok. 7 tys. funkcjonariuszy policji i sił bezpieczeństwa. Szczególnej uwadze będą podlegać siedziby zachodnich, głównie amerykańskich, firm, a także banki i ambasady.

Policja ostrzegła, że może prewencyjnie zatrzymać każdego, kto będzie miał zakrytą twarz.

Na jutro zapowiadany jest anty-szczyt, a w sobotę w centrum portugalskiej stolicy odbędą się cztery manifestacje.