Polki w USA ruszyły z pomocą dla amerykańskich szpitali, w których również brakuje sprzętu ochronnego. Szyją maski, choć sprawa jest trudna, bo w sklepach brakuje gumek. Nie zwracając uwagi na problemy, chcą pomóc między innymi lecznicom, w których pielęgniarkami są nasze rodaczki.

Mieszkanki stanu Illinois przygotowały już 900 masek. Szyją je według wzoru i wskazań amerykańskiego Centrum Prewencji Chorób. Eksperci radzą, aby w przypadku braku profesjonalnych środków ochronnych, przygotowywać bawełniane maski, z podwójnej warstwy materiału.

Akcja zaczęła się w weekend. Miałam poczucie, że tracę kontrolę nad tym, co się dzieje. Każdy mówi, że trzeba siedzieć w domu. A ja z rękami założonymi nie potrafię siedzieć. Stwierdziłam, że trzeba coś zrobić - powiedziała naszemu amerykańskiemu korespondentowi Pawłowi Żuchowskiemu Kamila Henley, która zainicjowała całą akcję i  zaproponowała koleżankom uszycie masek. Z każdej strony dochodzą nas głosy, że służba zdrowia nie ma dostępu do środków ochronnych, dlatego postanowiłyśmy pomóc - dodała.

W tej chwili 19 pań szyje maski. I chętnych do pomocy przybywa. Nie są to maseczki, które używane są na blokach operacyjnych - zastrzega szwaczka Iwona Czubaj. Jednak jak dodaje, lekarze w USA zalecają szycie takich bawełnianych masek.

Maska z bawełny jest lepsza niż nieposiadanie żadnej maski. I tym się kierujemy. Jesteśmy w stanie komuś pomóc. Czy to będzie jedna osoba, czy dziesięć to zawsze jest to jakaś pomoc - mówi Kamila Henley. Jak dodaje: Jak ktoś czego nie potrafi zrobić, to trzeba tam wysłać Polkę.

W Stanach Zjednoczonych przybywa chorych. Do tej pory stwierdzono prawie 68 tysięcy przypadków zachorowań. 1039 osób zmarło. Najwięcej chorych jest w stanie Nowy Jork. Ponad 33 tysiące. 

AKCJĘ POLEK MOŻESZ WESPRZEĆ >>>TUTAJ<<<

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polskie krawcowe w akcji. Szyją maseczki

Opracowanie: