Francuscy agenci podłożyli bombę w rezydencji ambasadora Francji w Londynie. Między innymi takie rewelacje znalazły się w dokumentach odtajnionych przez brytyjskie Archiwum Narodowe.

Jeden z francuskich ochroniarzy podłożył bombę na terenie londyńskiej rezydencji ambasadora Francji, gdzie miał się zatrzymać prezydent Fracois Mitterrand. Chciano w ten sposób sprawdzić czujność Scotland Yardu. Ładunek ten został wykryty przez specjalną komórkę policji podczas rutynowego zabezpieczania obiektu.

Jak wynika z odtajnionych dokumentów, strona francuska nie przeprosiła Brytyjczyków za ten incydent. Nigdy nie wyjaśniono też intencji działania francuskich służb. Odtajnione dokumentu obejmują notatki sporządzane w tym czasie podczas posiedzeń brytyjskiego gabinetu. Ówczesna premier Margaret Thatcher i jej ministrowie obawiali się, że Francuzi, gdyby mieli taką możliwość, podłożyliby na takiej samej zasadzie bombę nawet w Pałacu Buckingham. 

Ochroniarz wwiózł do Wielkiej Brytanii broń i materiały wybuchowe w osobistym bagażu. Uniknął kontroli granicznej tłumacząc, że jest członkom ekipy zabezpieczającej wizytę prezydenta Mitterranda. Został zatrzymany przez brytyjską policję. W jego pokoju hotelowym znaleziono podobne ładunki do tych, które wykryto na terenie rezydencji ambasadora Francji w Londynie.