Transaero - linia lotnicza założona przez syna Tatiany Anodiny, szefowej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, grozi rosyjskim władzom ulicznymi protestami. Powód? Władze rosyjskie nie kryją pretensji wobec linii w związku z chaosem na moskiewskich lotniskach, do jakiego doszło pod koniec roku.

Generalny dyrektor Transaero napisała w komunikatorze internetowym ,że pracownicy gotowi są protestować na ulicach, jeżeli nie władze nie przeproszą.

Transaero dotychczas było nietykalne. Jednak teraz rozpoczęto kilkanaście postępowań administracyjnych , a Genadij Oniszczenko główny lekarz sanitarny żąda od Transaero wyjaśnienia dziwnych przypadków zachorowań wśród personelu latającego.

Syn Tatiany Anodiny i jego żona, zarządzający firmą, wprost wezwali do niepokojów społecznych - oceniają rosyjskie agencje, bo zapowiedź wyjścia na Plac Maneżowy w Moskwie kojarzy się jednoznacznie z zamieszkami wywołanymi ostatnio przez pseudokibiców i nacjonalistów.

Z powodu chaosu na lotniskach ponad 50 tysięcy pasażerów Transaero nie zdołało wylecieć i koczowało na lotnisku. Linia lotnicza proponuje im odszkodowania - równowartość 5 złotych za godzinę oczekiwania.