Rosja nie chce nikogo potępiać ani popierać w sprawie incydentu z samolotem linii Ryanair zmuszonym w niedzielę do lądowania w Mińsku - powiedział w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Po lądowaniu aresztowany został białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa z kolei była zaskoczona reakcją państw Zachodu.

Istnieją określone przepisy lotnicze i to właśnie międzynarodowe władze lotnicze powinny wydać jakąś ocenę z punktu widzenia zgodności bądź sprzeczności z normami międzynarodowymi - oświadczył Pieskow na codziennym briefingu dla prasy.

Na pytanie, czy incydent wpłynie na relacje rosyjsko-białoruskie albo też na organizację spotkania prezydentów Rosji i USA, Władimira Putina i Joe Bidena, rzecznik Putina odparł, iż Moskwa nie chce nikogo "potępiać ani popierać" w tej sprawie. Po prostu należy trzeźwo ocenić to wydarzenie - ocenił. Pieskow przekonywał, że "jest wiele sprzecznych oświadczeń", a on sam nie ma dokładnych danych o tym, co zaszło na pokładzie samolotu.

Pytany o to, czy jest prawdą, iż na pokładzie maszyny byli agenci rosyjscy Pieskow odparł, iż nie chciałby tego komentować i zapewnił, że Kreml "nie ma danych o tym, kto się tam znajdował, a kto nie".

Kreml nie wie także nic na temat innych osób zatrzymanych - oświadczył rzecznik. W ten sposób skomentował doniesienia, że razem z Pratasiewiczem zatrzymanych zostało czworo obywateli Rosji, wśród nich dziewczyna Pratasiewicza.

Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oświadczyła z kolei, że jest zaskoczona reakcją Zachodu na akcję na Białorusi.  

Szokujące jest to, że Zachód nazywa "szokującym" incydent w przestrzeni powietrznej Białorusi - napisała Zacharowa na swoim Facebooku. Jest to pierwszy komentarz władz Rosji na temat niedzielnych wydarzeń w Mińsku.

Przedstawicielka MSZ przypomniała, że w 2013 roku doszło do przymusowego lądowania w Wiedniu samolotu prezydenta Boliwii Evo Moralesa. Przyczyną były pogłoski, iż na pokładzie maszyny może znajdować się informatyk Edward Snowden, który ujawnił skalę inwigilacji elektronicznej prowadzonej przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).

Zdaniem Zacharowej w tym kontekście "nie powinno szokować analogiczne zachowanie innych" krajów.

W lipcu 2013 roku władze kilku państw europejskich nie zezwoliły na lądowanie powracającego z Rosji do Boliwii samolotu z Moralesem na pokładzie. Samolot boliwijskiego prezydenta musiał lądować w Wiedniu, ponieważ Francja, Hiszpania, Portugalia i Włochy odmówiły zgody na przelot przez swoją przestrzeń powietrzną. Po kilkunastogodzinnym przymusowym postoju w stolicy Austrii władze w Madrycie ostatecznie wydał pozwolenie na przelot maszyny prezydenta Boliwii.

Samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna lądował w niedzielę awaryjnie w Mińsku po informacji o bombie na pokładzie. Linie Ryanair poinformowały, że polecenie lądowania otrzymały od kontrolerów lotów na lotnisku w Mińsku. Do samolotu poderwano myśliwiec białoruskich sił zbrojnych. Informacja o bombie po sprawdzeniu samolotu nie potwierdziła się. Jednak w Mińsku zatrzymany został i wyprowadzony z samolotu żyjący na emigracji opozycyjny aktywista Raman Pratasiewicz, który był poszukiwany listem gończym przez białoruskie organy ścigania.