Hiszpańskie służby zakończyły już poszukiwania ciał na miejscu katastrofy w Santiago de Compostela. "To bardzo smutny dzień. Rodzinom ofiar składam kondolencje, rannym życzę szybkiego powrotu do zdrowia" - mówił po przyjeździe na miejsce premier Mariano Rajoy. Według najnowszych informacji, około godz. 22 opublikowana zostanie lista ofiar.

Rajoy, który pochodzi z Santiago de Compostela, podkreślił ogrom tragedii i podziękował wszystkim służbom za pracę. Przeżyliśmy straszliwą tragedię. Zachowaliście się wzorcowo - podkreślił. Słowa wdzięczności skierował też do mieszkańców miasta, którzy pomagali w akcji ratunkowej, dawców krwi oraz wolontariuszy, którzy zgłaszają się do szpitali, by zajmować się poszkodowanymi. To wszystko jest bardzo pocieszające i świadczy o łaskawości i solidarności Hiszpanów w tak trudnym czasie - stwierdził. 

Hiszpański premier zapewnił, że jeszcze dziś podpisze dekret ustanawiający trzydniową żałobę narodową. Wcześniej region Galicia ogłosił tygodniową - najdłuższą w swojej historii żałobę. W tej chwili prowadzone są dwa śledztwa: sądowe, a drugie komisji śledczej wypadków kolejowych która podlega ministerstwu rozwoju. Chodzi o to, żeby jak najszybciej określić przyczynę katastrofy - wyjaśnił Rajoy. Dodał, że udało się już zidentyfikować część ofiar.

Hiszpańska agencja EFE podała, że na miejscu wypadku znaleziono już czarną skrzynkę, która została przekazana śledczym. Szef hiszpańskich kolei RENFE Julio Gomez-Pomar Rodriguez poinformował, że pociąg, który się wykoleił, jeszcze w środę rano przeszedł kontrolę techniczną. Kwestia utrzymania i kontroli pociągu była bez zastrzeżeń -  powiedział w radiu Cadena Cope. Ujawnił też, że maszynista ma 52 lata. Przez 30 lat pracował w zawodzie, a trasę, na której doszło do wypadku, obsługiwał od roku.

Według agencji EFE, maszynista został już przesłuchany przez policję. Mężczyzna przebywa w szpitalu. Także drugi maszynista przeżył katastrofę. Po wypadku obaj pomagali ofiarom.

Przyczyną katastrofy było przekroczenie prędkości

Do katastrofy kolejowej w Santiago de Compostela doszło wczoraj wieczorem. Pociąg jadący z Madrytu do atlantyckiego portowego miasta Ferrol rozbił się kilka kilometrów przed wjazdem na stację.

Hiszpański wiceminister ds. transportu Rafael Catala potwierdził wcześniejsze doniesienia mówiące o tym, że przyczyną katastrofy było przekroczenie prędkości. W miejscu, gdzie doszło do wypadku, obowiązywało ograniczenie do 80 km/h. Według różnych źródeł, pociąg przekroczył te prędkość o co najmniej 100 kilometrów.

Po południu przedstawiciele lokalnych władz zaktualizowali liczbę poszkodowanych w katastrofie. Podano, że do szpitala trafiło 178 osób. 95 rannych pasażerów wciąż jest pod opieką lekarzy. 36, w tym czwórka dzieci, jest w stanie ciężkim.

Wszystkich rannych udało się już zidentyfikować. Wiadomo, że są wśród nich osoby spoza Hiszpanii, w tym na pewno Brytyjczycy i Amerykanie. Ich ambasady w Madrycie już potwierdziły tę informację.

Nie ma pewności, że nie było tam Polaków

Wciąż nie ma natomiast pewnych informacji o Polakach. Jak dotąd polski konsul nie otrzymał żadnej listy osób poszkodowanych w katastrofie - choć wystąpił o nią wiele godzin temu. Jak mówił naszemu reporterowi Maciej Bernatowicz z ambasady w Madrycie, hiszpańskie służby poinformowały, że stworzenie takich spisów musi jeszcze trochę potrwać.

Nie ma 100-proc. pewności, że wśród poszkodowanych w katastrofie kolejowej w Hiszpanii nie ma Polaków. Nadal tworzona jest lista ofiar - powiedział natomiast rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Jak dodał, brak telefonów od rodzin poszukujących polskich bliskich "pozwala na pewien optymizm".

95 rannych pasażerów wciąż przebywa w szpitalu. 36, w tym czwórka dzieci, jest w stanie ciężkim.