Wysoki komisarz NZ ds. praw człowieka (UNHCHR) Zeid Ra'ad Al-Hussein oświadczył, że władze Birmy ewidentnie zaplanowały brutalne ataki na muzułmańską mniejszość Rohingjów oraz że możliwe jest, iż doszło tam do ludobójstwa.

Wysoki komisarz NZ ds. praw człowieka (UNHCHR) Zeid Ra'ad Al-Hussein oświadczył, że władze Birmy ewidentnie zaplanowały brutalne ataki na muzułmańską mniejszość Rohingjów oraz że możliwe jest, iż doszło tam do ludobójstwa.
Ponad 655 tys. Rohingjów uciekło z Birmy do sąsiedniego Bangladeszu / ABIR ABDULLAH /PAP/EPA

Dla nas jest ewidentne, że operacje te zostały zorganizowane i zaplanowane - powiedział komisarz w wywiadzie dla AFP. Nie można wykluczyć możliwości ludobójstwa. Nie można wykluczyć, że do niego doszło lub dochodzi - dodał.

We wrześniu ONZ nazwało operację klasycznym przykładem czystki etnicznej.

Według danych AFP w wyniku "operacji oczyszczania" prowadzonych przez birmańskie wojsko w stanie Rakhine (Arakan) na zachodzie Birmy od końca sierpnia zginęło kilka tysięcy Rohingjów. Lekarze bez Granic informowali, że w pierwszym miesiącu, czyli w okresie od 25 sierpnia do 25 września, zabitych zostało co najmniej 6,7 tys. przedstawicieli tej mniejszości muzułmańskiej.

Ponad 655 tys. Rohingjów uciekło z Birmy do sąsiedniego Bangladeszu.

Siły zbrojne Birmy twierdzą, że operacja wojskowa była konieczna ze względu na bezpieczeństwo narodowe. 25 sierpnia rebelianci z Arakańskiej Armii Zbawienia Rohingjów (ARSA) zaatakowali 30 placówek wojskowych w tym regionie.

Komisarz Al-Hussein w wywiadzie dla AFP oświadczył, że nie wierzy, że represje były wymierzone jedynie w rebeliantów. Podkreślił, że ich celem z pewnością byli także cywile. Zapytany o odpowiedzialność kierującej birmańskim rządem laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi podkreślił, że ocenić to musi wymiar sprawiedliwości. Dodał jednak, że "istnieje również zbrodnia zaniechania". Gdy jest się absolutnie świadomym trwających działań i nic się nie robi, by położyć im kres, także można być pociągniętym do odpowiedzialności - wyjaśnił komisarz.

Chociaż wielu Rohingjów żyje w Birmie od pokoleń, nie mają obywatelstwa i przez stanowiących większość obywateli buddystów są uważani za nielegalnych imigrantów przybyłych z Bangladeszu. Żyją w ubóstwie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy i edukacji.

(mpw)