Kochanka prezydenta Francji Francois Hollande’a, aktorka Julie Gayet zdobyła nominację do Cezara - francuskiego odpowiednika Oscara. Pikanterii dodaje tej sprawie fakt, że aktorkę doceniono za rolę… nimfomanki w filmie fabularnym o kulisach władzy. Rozbawieni paryscy komentatorzy zastanawiają się, czy Francuska Akademia Filmowa chciała tą nominacją przypodobać się szefowi państwa czy też z niego zakpić.

Nowa wybranka serca Hollande’a gra drugoplanową rolę nimfomanki w filmie znanego francuskiego reżysera Bertranda Taverniera "Quai d’Orsay". Tytuł to nazwa paryskiego bulwaru, przy którym znajduje się siedziba Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Film opowiada o kulisach pracy w resorcie. Kobieta, w którą wcieliła się Julie Gayet, chce za wszelką cenę nawiązać romans z doradcą szefa francuskiej dyplomacji.

Rozbawieni paryscy komentatorzy sugerują, że w tym przypadku rzeczywistość przerosła fikcję. Sugerują też, że decyzja o nominacji dla Julie Gayet do Cezara za najlepszą drugoplanową rolę jest głęboko ironiczna i że mogła być zamierzoną kpiną ze strony Francuskiej Akademii Filmowej.

Tegoroczna ceremonia wręczenia Cezarów odbędzie się 28 lutego w paryskim Teatrze Chatelet.

Skandal wokół romansu prezydenta z aktorką wybuchł po publikacji bulwarówki "Closer". Wstrząśnięta tymi doniesieniami partnerka Hollande’a i Pierwsza Dama Francji Valerie Trierweiler trafiła na kilka dni do szpitala, a wkrótce po tym, jak opuściła placówkę, prezydent ogłosił zakończenie "wspólnego pożycia". Od tego momentu z ust komentatorów nie schodzi jedno pytanie: czy Julie Gayet stanie się w przyszłości Pierwszą Damą Francji?

(edbie)