​Katar próbuje poradzić sobie z kryzysem, w którym znalazł się po tym, jak kilka państw arabskich zdecydowało się zerwać relacje dyplomatyczne i gospodarcze z Dohą. Jeden z biznesmenów obiecał zapewnić obywatelom jego państwa mleko. Chce samolotami sprowadzić ponad 4 tysiące krów.

​Katar próbuje poradzić sobie z kryzysem, w którym znalazł się po tym, jak kilka państw arabskich zdecydowało się zerwać relacje dyplomatyczne i gospodarcze z Dohą. Jeden z biznesmenów obiecał zapewnić obywatelom jego państwa mleko. Chce samolotami sprowadzić ponad 4 tysiące krów.
Krowa jaka jest, każdy widzi /Rafael Ben-Ari/Chameleons Eye /PAP/EPA

W Katarze są problemy nawet ze zdobyciem wody. Ludzie stoją w kolejkach godzinami. Nam nie udało się kupić wody mineralnej, bo wszystkie zapasy zostały wyprzedane mówiła RMF FM Agata Braja, Polka mieszkająca w Dosze.

Moutaz al-Chajat, właściciel wielkiej korporacji Power International Holding, postanowił ściągnąć do pustynnego Kataru krowy, by w ten sposób zapobiec brakom nabiału. Wylicza się, że do przywiezienia czterech tysięcy 590-kilogramowych zwierząt będzie potrzebne ponad 60 lotów. To czas, by pracować dla Kataru - powiedział al-Chajat.

Jeden z pracowników katarskiego rządu powiedział w rozmowie z "Independent", że ruch al-Chajata jest "sygnałem, że nie potrzebujemy pomocy innych".

Do tej pory nabiał i produkty mleczne trafiały do Kataru w większości z Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Oba te kraje zerwały jednak relacje z Katarem. Doha chce, by rodzime mleko trafiło do sklepów jeszcze w tym miesiącu.

Katar popadł w kryzys, kiedy Arabia Saudyjska oraz kilka innych arabskich państw zerwało z Dohą relacje dyplomatyczne i gospodarcze, oskarżając ten niewielki kraj o wspieranie islamskich bojówek w Syrii i Iraku. Według danych wywiadów Katar mógł przekazać dżihadystom nawet miliard dolarów.