Armia izraelska rozpoczęła działania lądowe w Strefie Gazy. Mimo trwających od 10 dni bombardowań lotniczych i ostrzału z morza bojownicy palestyńscy nie zaprzestali atakowania rakietami terytorium Izraela - twierdzi tamtejszy rząd.

Izraelskie władze podkreślają, że ofensywa ma ograniczony charakter. Chodzi o zlikwidowanie tuneli, zbudowanych pod granicą Strefy Gazy na potrzeby zbrojnych wypadów. "Izrael nie  zamierza obalać sprawującego władzę w Strefie Gazy radykalnego palestyńskiego ugrupowania Hamas" - podkreśla jeden z wysokich rangą wojskowych funkcjonariuszy Izraela.

Według mieszkańców Strefy i tamtejszych służb medycznych, w nocy z czwartku na piątek na całej długości jej granicy z Izraelem trwał silny ostrzał artyleryjski. Do walk doszło m.in. na północnym pograniczu Strefy, w tym w miastach Bejt Hanun i Bejt Lahija. W ostrzale uczestniczyły też śmigłowce i krążące po morzu kanonierki. Przez przejście graniczne Erez wjechała niewielka liczba izraelskich czołgów, ale zatrzymały się one tuż przed terenem zabudowanym i nie otworzyły ognia.

Palestyńczycy odpowiedzieli na ofensywę dalszym wystrzeliwaniem rakiet w kierunku izraelskich nadmorskich miast Aszdod i Aszkelon. W transmisji na  żywo izraelska telewizja pokazywała przechwytywanie tych pocisków przez system antyrakietowy Żelazna Kopuła. Nie było żadnych doniesień o ewentualnych szkodach bądź ofiarach w ludziach.

Według izraelskich władz wojskowych, na terytorium Izraela wystrzelono od 7 czerwca ponad 1300 pocisków rakietowych. Palestyńska służba zdrowia podała, iż izraelskie uderzenia z powietrza i morza spowodowały śmierć 233 Palestyńczyków. Od prowadzonego ze Strefy Gazy ostrzału zginął jeden izraelski cywil.

W czwartek nad ranem kilkunastu palestyńskich bojowników przedostało się wykopanym pod granicą Strefy Gazy tunelem w pobliże izraelskiego osiedla. Co najmniej jeden z nich został zabity, gdy grupę zaatakowało izraelskie lotnictwo - podały władze wojskowe.