Nie żyje Farrah Fawcett. Aktorka, która sławę zdobyła rolą w telewizyjnym serialu "Aniołki Charliego", zmarła w szpitalu w Los Angeles po trzyletniej walce z rakiem. Miała 62 lata.

Po długiej i dzielnej walce z rakiem nasza ukochana Farrah odeszła. Dla jej rodziny i przyjaciół to bardzo trudny moment, ale pocieszamy się myślą o wspaniałych chwilach, które dzieliliśmy z Farrah przez wiele lat - napisał w oświadczeniu wieloletni partner aktorki, aktor Ryan O'Neal.

Informację o ciężkim stanie Fawcett podała wcześniej gwiazda amerykańskiej telewizji ABC Barbara Walters. Nie jestem pewna, czy przetrwa ten dzień - zdradziła w programie śniadaniowym "Good Morning America". Dodała, że przy łóżku aktorki w szpitalu w Los Angeles zebrała się najbliższa rodzina i przyjaciele.

O'Neal i Fawcett byli związani z przerwami przez 27 lat. Mieli ze sobą syna, ale nigdy się nie pobrali. Kanał ABC podał jednak w poniedziałek, że 68-letni aktor oświadczył się Fawcett, a ona przyjęła oświadczyny.

Farrah Fawcett była jedną z ikon kultury pop i symboli seksu lat 70. ubiegłego wieku. Plakat przedstawiający ją w kostiumie kąpielowym sprzedano w milionach egzemplarzy. Jej film kinowy "Ktoś zabił jej męża" z 1978 roku nie cieszył się powodzeniem, ale zyskała uznanie za poważniejsze role z lat 80. i 90., w tym za rolę w filmie "The Burning Bed".