Stany Zjednoczone nie negocjują z terrorystami i nie płacą okupów - informuje Departamentu Stanu USA, odnosząc się do działań amerykańskiego rządu w sprawie uwolnienia dziennikarza Jamesa Foleya. Media za Oceanem podały, że porywacze żądali od amerykańskiego rządu i rodziny zamordowanego dziennikarza wielomilionowego okupu.

Władze USA odmówiły negocjowania z porywaczami. Nie czynimy żadnych ustępstw w stosunku do terrorystów. Oznacza to, że nie płacimy okupów- powiedziała Marie Harf, rzeczniczka Departamentu Stanu.

Harf oświadczyła także, że jednym z głównych źródeł finansowania islamistów z ISIL w trakcie tego konfliktu są okupy, które płacą inne państwa.

Tylko w tym roku terroryści mogli otrzymać kilka milionów dolarów - powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu.

Chcieli 100 milionów euro za uwolnienie amerykańskiego dziennikarza

O żądaniach dotyczących okupu za Foleya mówił m.in. były pracodawca dziennikarza - Philip Balboni z portalu GlobalPost. W rozmowie z "Wall Street Journal" przyznał, że dżihadyści chcieli, by przedstawiciele władz i rodziny dziennikarza przekazali im 100 milionów euro.

Agencja Associated Press pisze, że dżihadyści wysłali swoje żądania do rodziny Foleya jesienią ubiegłego roku pocztą elektroniczną.

Terroryści znęcali się nad Foleyem

Pentagon ujawnił, że władze USA wysłały kilka tygodni temu siły specjalne do Syrii, by podjąć próbę uwolnienia amerykańskich zakładników, przetrzymywanych przez bojowników Państwa Islamskiego. Był wśród nich m.in. James Foley.

Akcję zorganizowano, gdy wywiad Stanów Zjednoczonych zidentyfikował miejsca, w których ukrywano porwanych. Gdy siły specjalne tam przybyły, nie znalazły uprowadzonych, lecz wdały się w walkę z siłami Państwa Islamskiego.

Dwaj francuscy dziennikarze, którzy byli zakładnikami w Syrii, ujawnili, że przez osiem miesięcy byli przetrzymani razem z zamordowanym Jamesem Foleyem. Powiedzieli, że ten amerykański reporter był najbardziej maltretowany spośród wszystkich zakładników.

Mordercą jest John z Londynu?

Mordercą Jamesa Foleya jest najprawdopodobniej walczący w Syrii Brytyjczyk. Ma na imię John. Należy do grupy dżihadistów nazywanych w Syrii "Beatlesami" - to określenie ludzi, którzy przybyli z Wielkiej Brytanii, by walczyć w armii radykalnych fanatyków.

Analiza filmu z egzekucji amerykańskiego dziennikarza sugeruje, że John pochodzi ze wschodniego Londynu. Jest leworęczny. Nosi też popularne na Wyspach Brytyjskich buty marki Timberland.

Eksperci usiłują ustalić czy głos, który pojawia się na filmie, został zarejestrowany na miejscu zbrodni, czy też zmontowano go później. Podkreślają, że w armii kalifatu może walczyć nawet pół tysiąca Brytyjczyków. Większość pochodzi z Azji lub północnej Afryki. Są wśród nich również kobiety.