Szef publicznego nadawcy Australian Broadcasting Corporation (ABC), Justin Milne, podał się do dymisji. Powodem były zarzuty, że domagając się zwolnienia jednej z pracujących dla stacji dziennikarek, uległ presji rządu. "Moim celem było działanie w interesie firmy. Nikomu nie służy sytuacja, w której trzeba wykonywać pracę w obecnej atmosferze zamętu, chciałem więc pomóc (składając rezygnację)" - powiedział.

W środę dziennik "Sydney Morning Herald" opublikował mail Justina Milne'a z maja tego roku do dyrektor zarządzającej ABC Michelle Guthrie.

Wiadomość dotyczy skargi ówczesnego premiera Malcolma Turnbulla na dziennikarkę ABC Emmę Alberici, krytycznie komentującą politykę podatkową jego rządu.

"Jesteśmy wrzuceni do tego samego worka, co ona. Sprawa jest prosta. Pozbądź się jej. Musimy ratować ABC, nie Emmę" - miał napisać Milne.

Według agencji Reutera były już szef ABC obawiał się zmniejszenia rządowego finansowania dla nadawcy.

W poniedziałek Guthrie straciła pracę. Jako powód podano zastrzeżenia do jej stylu zarządzania podwładnymi. Alberici jest nadal zatrudniona w ABC.

Po publikacji "Sydney Morning Herald" wielu dziennikarzy ABC oskarżyło Milne'a o to, że nie dość stanowczo bronił niezależności nadawcy.

Dziennikarze zbyt lewicowi?

Konserwatywny rząd Australii wielokrotnie oskarżał ABC, że podawane przez dziennikarzy informacje mają lewicowe zabarwienie. W tym roku relacje między władzą a nadawcą ochłodziły się jeszcze bardziej po zmniejszeniu rządowego finansowania dla ABC.

W reakcji na społeczne oburzenie rząd w Canberze zapowiedział wewnętrzne dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy doszło do próby wywierania nacisku na ABC.

Powstała w 1929 roku i wzorowana na BBC Australian Broadcasting Corporation jest finansowana z podatków, ale ma być niezależna od rządu.

Model finansowania ABC opiera się w przeważającej mierze na bezpośrednich dotacjach od rządu oraz na zyskach z działalności komercyjnej powiązanej z misją nadawcy.

(ug)