Mieszkańcy Londynu zamarli, kiedy strażacy przeprowadzali akcję ratunkową na szczycie jednego z drapaczy chmur. Mężczyzna, myjący okna wieżowca Shard, zawisł na wysokości ponad 309 metrów, kiedy wiatr zerwał część konstrukcji, na której pracował.

Mężczyzna mył okna na wysokości prawie 310 metrów podczas ostatnich przygotowań przed oficjalnym otwarciem londyńskiego wieżowca Shard. Nagle silny podmuch wiatru zerwał część konstrukcji, na której pracował. Poważnie uszkodzona platforma zawisła na cienkiej linie, kołysząc się niebezpiecznie nad głowami przerażonych mieszkańców Londynu.

Sytuację uratował oddział straży pożarnej, który został wezwany przez świadków zdarzenia. Życie mężczyzny - dosłownie - wisiało na włosku przez prawie minutę. Przewody były całkiem zaplątane, więc nie mogli podnieść kładki do góry, aby cokolwiek zrobić najpierw musieliby je odplątać - mówił świadek wydarzenia. Byłem na 71. piętrze i był to dość przerażający widok, gdy patrzyło się od wewnątrz. Nie mogę sobie wyobrazić, co przeżywał ten mężczyzna, przeraża mnie fakt, że ludzie pracują tam na co dzień - dodał. Strażakom na szczęście udało się go bezpiecznie stamtąd sprowadzić.

To było dzikie kołysanie - mówił 30-latek, który sfilmował komórką całe wydarzenie. Ostatnie dni w Londynie były naprawdę wietrzne, więc na tej wysokości musiało być dużo gorzej. Kładka zwisała na cienkiej lince kołysząc się we wszystkie strony zaledwie kilka metrów od samego budynku - opowiadał. Kiedy filmowałem ten incydent, byłem przekonany, że platforma była pusta. Nie przyszło mi do głowy, że ktoś może się tam znajdować - zaznaczył.

Przedstawiciel firmy, która zajmuje się pracami na wysokości, przyznaje, że wiatr nieco ich zaskoczył. Poinformował również, że mężczyźnie, który zawisł na zniszczonej konstrukcji, nic się nie stało. Podobno, żeby wrócić do pracy jeszcze tego samego dnia, potrzebował jedynie przerwy na kawę....

Zobacz film z dramatycznego zdarzenia:

Daily Mail