W Wielkiej Brytanii rozpoczęło się szaleństwo poświątecznych wyprzedaży. W Londynie entuzjazm klientów polujących na okazję, ostudził strajk metra i wyjątkowo mroźna pogoda. Pierwsze wyprzedaże zaczęły się już wczoraj, ale dopiero dzisiaj ulice Londynu będą pękać w szwach.

W domach handlowych, nawet tak ekskluzywnych jak Harrods i Selfridges, obniżki sięgają nawet 70 procent. W szale zakupów nad bezpieczeństwem klientów czuwają ochroniarze z ukończonym kursem pierwszej pomocy. Sklepy zostały również wyposażone w aparaty tlenowe i defibrylatory na wypadek, gdyby ktoś dostał ataku serca - mówi pracownik jednego z londyńskich centrów handlowych.

O północy w Londynie zakończył się 24-godzinny strajk metra. Powodem protestu było niezrealizowanie żądań związkowców, którzy za pracę w świąteczną niedzielę chcą zarabiać trzykrotnie więcej i mieć dodatkowy dzień wolny od pracy. Burmistrz Londynu nazwał wczorajszy strajk "potwornym egoizmem".