"Zeznania b. dyrektora FBI Jamesa Comeya przed senacką komisją wywiadu są najlepszym dowodem, że prezydent Donald Trump jest poza wszelkimi podejrzeniami" - oświadczył osobisty adwokat prezydenta Marc Kasowitz.

Kasowitz, który został zaangażowany przez Trumpa do ewentualnego reprezentowania go w sprawach, jakimi może zaowocować dochodzenie specjalnego prokuratora Roberta Muellera, powiedział, że czwartkowe zeznania Comeya w Senacie dowodzą także, iż "prezydent Trump nigdy nie próbował utrudniać śledztwa FBI prowadzonego w sprawie rosyjskich prób ingerowania w wybory z 2016 roku".

Adwokat, który wielokrotnie reprezentował Trumpa w licznych sprawach związanych z interesami tego byłego nowojorskiego przedsiębiorcy budowlanego, podważył także zarzuty Comeya, jakoby prezydent Trump domagał się od dyrektora FBI "zobowiązania osobistej lojalności".

Oczywiście urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych jest uprawniony, aby oczekiwać lojalności od tych, którzy służą w administracji, i jest oczywiste, że od chwili zanim nawet prezydent objął urząd do chwili obecnej były kontynuowane do dnia dzisiejszego aktywne próby podkopania tej administracji selektywnymi, nielegalnymi przeciekami tajnych i poufnych informacji. Pan Comey przyznał, że jest jednym z autorów tych przecieków - podkreślił Kasowitz w oświadczeniu odczytanym w Krajowym Klubie Prasy w Waszyngtonie. Po odczytaniu oświadczenia odmówił odpowiedzi na pytania dziennikarzy.

Comey, niespodziewanie zwolniony przez Trumpa 9 maja, podczas wystąpienia przed senacką komisją wywiadu ujawnił, że przekazał swojemu przyjacielowi, wykładowcy prawa na Columbia University w Nowy Jorku, swoje notatki służbowe, sporządzone na służbowym, zabezpieczonym systemem szyfrowania laptopie, bezpośrednio po rozmowie w cztery oczy z Trumpem w Białym Domu 14 lutego br.

Podczas tej rozmowy bez świadków Trump miał rzekomo wyrazić "nadzieję" że dyrektor FBI "da sobie spokój z tą sprawą", tzn. ze śledztwem w sprawie byłego doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna.

Comey odczytał tę wypowiedź prezydenta jako polecenie zakończenia śledztwa prowadzonego wobec Flynna, zwolnionego 13 lutego, w przeddzień tej rozmowy.

Comey, który od początku kontaktów z Trumpem nie darzył go zaufaniem, wyjaśnił, że już po zwolnieniu go ze stanowiska dyrektora FBI zdecydował się na przekazanie swojemu przyjacielowi notatek służbowych z rozmowy z prezydentem z prośbą o przekazanie ich mediom, gdy Trump w jednym ze swoich tweetów ostrzegł, że ma "taśmy" z rozmów.

Amerykańscy eksperci prawni są podzieleni w opiniach, czy ujawnienie mediom przez b. dyrektora FBI notatek służbowych dotyczących rozmowy z urzędującym prezydentem było przestępstwem, czy też nie.

(mal)