Do 25 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wybuchu wulkanu Merapi w środkowej części indonezyjskiej Jawy. Około 60 osób trafiło do szpitala z poparzeniami i problemami oddechowymi - poinformował rzecznik miejscowego szpitala.

Ofiary śmiertelne znaleziono wewnątrz i w okolicy domu strażnika Merapi, Mbaha Maridjana. Zadaniem strażnika jest wydawanie okolicznym mieszkańcom polecenia ewakuacji w razie zbliżającej się erupcji. Przedstawiciele służb ratunkowych powiedzieli, że krewni Maridjana rozpoznali go po koszuli i czapce. Znaleziono go klęczącego w pozycji modlitewnej, z głową schyloną do podłogi zgodnie z naukami islamu.

Według źródeł szpitalnych, większość rannych to ludzie starsi, którzy odmówili opuszczenia swych domów przed erupcją.

Wulkan Merapi, mający wysokość 2914 metrów n.p.m., jest położony na gęsto zaludnionych terenach, w odległości 26 km od miasta Jogyakarta. Przed wybuchem naukowcy ostrzegali, że może dojść do najsilniejszej erupcji tego wulkanu od wielu lat. W poniedziałek władze Indonezji ogłosiły najwyższy stopień zagrożenia i rozpoczęły ewakuację tysięcy ludzi, mieszkających w promieniu 10 km od krateru Merapi.

Do erupcji Merapi dochodzi średnio co cztery lata. Ostatni wybuch nastąpił w czerwcu 2006 roku, a w jego następstwie zginęły dwie osoby. Z kolei w wyniku wybuchu w 1994 roku śmierć poniosło 60 osób, a w 1930 roku - 1400 ludzi.