Warszawscy policjanci zatrzymali na stacji benzynowej w Wolicy 3 złodziei samochodów. W skradzionym samochodzie wieźli 5-letniego chłopca, który miał im posłużyć jako żywa tarcza przed policją. Chłopiec to siostrzeniec jednego ze złodziei.

Mężczyźni skradli samochód w podwarszawskich Markach. Kilkanaście godzin później policjanci namierzyli go w Jankach. Policjanci zatrzymali trzech złodziei i dwóch paserów podczas próby przekazania samochodu na stacji benzynowej w Wolicy. Okazało się, że aucie jest 5-letni Szymon.

Złodzieje wpadli na pomysł, że podróż z małym chłopcem da im gwarancję, iż podczas próby ich zatrzymania policjanci nie użyją broni, nie będą też ustawiać blokady.

Funkcjonariusze ustalili, że skradziony samochód miał trafić do "dziupli samochodowej" w Jaktorowie w powiecie grodziskim. Podczas przeszukania posesji policjanci znaleźli kilkadziesiąt silników, skrzyń biegów, kolumn kierownicy, poduszek powietrznych, kurtyn oraz tablice rejestracyjne pochodzące z hondy acord skradzionej na warszawskim Bemowie.

Podczas przeszukania posesji Przemysława Ś. w Wołominie odkryto kolejną "dziuplę samochodową", w której policjanci znaleźli toyotę corollę z usuniętymi cechami identyfikacyjnymi oraz części samochodowe.

Wszyscy mężczyźni byli wielokrotnie zatrzymywani i karani za paserstwo i kradzieże samochodów. Sąd wobec czterech z nich zastosował tymczasowy areszt. O sytuacji rodzinnej Szymona zdecyduje sąd rodzinny i nieletnich.