"Zamknięcie stadionów Legii oraz Lecha to było zaproszenie klubów do rozmów" - tak pokrętnie rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczy decyzje wojewodów, po których mecze w Warszawie i Poznaniu odbyły się bez udziału publiczności.

Gabinet Donalda Tuska - jak wyjaśnia jego rzecznik - chciałby, aby skończyć z sytuacją, gdy kluby piłkarskie z pobłażaniem traktują chuligańskie wybryki swoich kibiców na obiektach przeciwników. Po drugie - dodaje Graś - kluby i zarządcy stadionów muszą w pełni zastosować się do obowiązujących już przepisów. Z niezrozumiałych względów nie wszyscy prawo realizują - zaznacza.

Mówię o bezwzględnym obowiązku przywiązania danego człowieka do danego miejsca na stadionie, żeby nie było anonimowych kibiców, bo to anonimowość rozzuchwala - stwierdza.

Paweł Graś powtórzył, że na zamknięciu dla kibiców stadionów w Warszawie i Poznaniu rząd może nie poprzestać. Zaznaczył jednak, że takie decyzje będą podejmować wojewodowie, jeśli policja uzna, że organizator nie daje gwarancji bezpieczeństwa podczas meczu.