O godzinie 14 zostały wznowione rozmowy delegacji rządowej z przedstawicielami protestujących górników na Śląsku. Wczoraj spotkanie delegacji rządowej z przedstawicielami górniczych związków zawodowych, poświęcone planowi naprawczemu dla Kompanii Węglowej, zostało przerwane po niespełna dwóch godzinach. Dziś obie strony ponownie spotykają się w Katowicach.

Wczoraj przedstawiciele protestujących górników uznali, że reprezentanci rządu nie mieli pełnomocnictw do podpisania porozumienia w imieniu Rady Ministrów. W nocy strona związkowa dostała zapewnienie, że rządowa delegacja w Katowicach ma już odpowiednie uprawnienia, dlatego rozmowy mogły być wznowione. Potwierdziła to także Ewa Kopacz przed wylotem do Paryża. Wojciech Kowalczyk ma wszelkie pełnomocnictwa do prowadzenia tych rozmów i zaciągania zobowiązań - podkreśliła rano premier. 

Na razie stanowiska obu stron się nie zmieniły. Rząd chce zamknąć cztery kopalnie, żeby ratować Kompanię Węglową. To kopalnie Brzeszcze, Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu oraz Pokój w Rudzie Śląskiej. W zakładach tych trwa protest - łącznie około 2 tys. górników.

Demonstracje codziennie odbywają się także na powierzchni. Dziś na ulice wyszli mieszkańcy dzielnicy Sośnica w Gliwicach. Przed kopalnią Brzeszcze stanęły namioty. Społeczność lokalna, deklarując się, że wspiera nas w tej akcji, przebywa tam cały czas. To miasteczko namiotowe. Mieszkańcy są tam w dzień i w nocy. Jedyna przerwa, jaka była, to w trakcie mszy, która była o godzinie 11 na Cechowni. Namioty stoją przed bramą wjazdową kopalni - mówi Stanisław Kłysz, szef Solidarności w kopalni Brzeszcze. 

Porozumienie muszą przyjąć protestujący na dole

Związkowcy nie zgadzają się na zamknięcie zakładów i to nie koniec. Jednym z warunków jest to, żeby to załogi zaakceptowały ewentualne porozumienie. Nawet jeżeli to porozumienie my będziemy uważali, że jest możliwe do podpisania, będziemy je konsultować z przedstawicielami tych protestujących załóg na dole - mówi Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności.

Od tego, co w ciągu najbliższych godzin wydarzy się w Katowicach zależy też, czy będzie zapowiadany na jutro strajk w całym regionie.

(mal)