Za wielki wyciek danych osobowych ponad 20 tysięcy funkcjonariuszy mundurowych z baz Rządowego Centrum Bezpieczeństwa odpowiada pracownik tej instytucji - poinformował szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Ta osoba została już zwolniona z pracy.

Za wyciek danych ponad 22 tysięcy funkcjonariuszy służb mundurowych odpowiada pracownik Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, który już został zwolniony z pracy.

Szef RCB Konrad Korpowski zapewnił, że nie ma dotąd sygnałów, by ktoś w przestępczy sposób wykorzystał dane osobowe funkcjonariuszy.

Jak szefostwo RCB tłumaczy ten skandal? Na pierwszym planie jest błąd ludzki. Natomiast dalsze tłumaczenia pułkownika Korpowskiego jest co najmniej zastanawiające.

"Brak pełnej gotowości organizacji do działania, spowodowane presją czasu w trudnej sytuacji kryzysowej. Płace w administracji państwowych dla informatyków są na tyle niskie, że nie mamy szans, żeby konkurować o specjalistów tej branży z sektorem prywatnym" - mówił szef Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

Skandaliczny wyciek danych tysięcy policjantów, strażaków i pograniczników

Pod koniec kwietnia Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wszczęło wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w sprawie wycieku do sieci danych ponad 20 tysięcy funkcjonariuszy służb mundurowych.

Do sieci wyciekły imiona, nazwiska, numery PESEL, adresy mailowe i adresy zatrudnienia m.in. policjantów, strażaków, strażaków ochotników, strażników granicznych, czy funkcjonariuszy straży gminnych i miejskich. 

O wycieku jako pierwszy poinformował portal Niebezpiecznik.pl. Podał on, że plik Excel zawierający dane osobowe ponad 20 tys. funkcjonariuszy publicznych pojawił się w popularnym serwisie do wizualizacji danych ArcGIS". Na plik, wgrany przez kogoś, kto w swoim loginie miał sufiks "_rcb", natknął się użytkownik serwisu ArcGIS, który poszukiwał w nim informacji na temat szczepień. Portal podkreślił, że gdy otrzymał wiadomość o tym pliku, wysłał "alert do RCB". "Błyskawicznie po naszym zgłoszeniu, plik został przez RCB usunięty" - wyjaśnił.

Okazało się, że do sieci wyciekły dane osób, które rejestrowały się na szczepienia za pomocą portalu stworzonego Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i robiły to między 12 a 20 kwietnia.

Śledztwo w tej sprawie - po zawiadomieniu przez RCB - prowadzi warszawska prokuratura okręgowa.