19 ton toksycznych substancji powoli przenika do gleby w 5 miejscowościach na Podlasiu. Tak wynika z badań tzw. mogilników przeprowadzonych na zlecenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku. Mogilniki to betonowe studnie, w których w latach 70. składowano przeterminowane środki ochrony roślin.

Bezpośredniego niebezpieczeństwa na razie nie ma, choć w Folwarkach Tylwickich oraz w Łapach część chemikaliów zdążyła przedostać się do wód gruntowych. Na szczęście ujęcia wody w tych miejscowościach nie są zagrożone.

Mogilniki trzeba jednak zlikwidować, ponieważ wszystkie są nieszczelne i powodują zanieczyszczenie gruntów. Problem w tym jednak, że to dość kosztowna operacja: Trzeba będzie usunąć, wydobyć przeterminowane środki ochrony roślin. Trzeba usunąć infrastrukturę tej studni betonowej oraz grunty, które znajdują się pod dnem studni. Potem jeszcze nawieźć nowej ziemi - tłumaczy Małgorzata Wnuk z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku.

Na likwidacje mogilników potrzeba niemal 700 tysięcy złotych. Podlaskie służby zdrowia chcą pozyskać te środki z Narodowego Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Gdyby się udało, mogilniki mogłyby zostać zlikwidowane jeszcze w tym roku.