​Leszek P., nazywamy “wampirem z Bytowa”, który w grudniu kończy wyrok pozbawienia wolności za zabójstwo i gwałt, trafił z aresztu w Starogardzie Gdańskim na dodatkową obserwację w ośrodku w Gostyninie.

​Leszek P., nazywamy “wampirem z Bytowa”, który w grudniu kończy wyrok pozbawienia wolności za zabójstwo i gwałt, trafił z aresztu w Starogardzie Gdańskim na dodatkową obserwację w ośrodku w Gostyninie.
Leszek P. w 1998 roku /Stefan Kraszewski /PAP

O dodatkowej obserwacjo sądowo-psychiatrycznej Leszka P. zdecydował w lutym Sąd Okręgowy w Gdańsku. Kara pozbawienia wolności, którą P. odbywa aresztu w Starogardzie Gdańskim, dobiegnie końca 11 grudnia.

Specjalistyczne badania mają ustalić m.in., czy po zakończeniu odbywania kary więzienia konieczne jest zastosowanie wobec Leszka P. nadzoru prewencyjnego lub umieszczenie go w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym, zgodnie z przepisami ustawy z 2013 roku o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób.

Jak poinformował rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Starogardzie Gdańskim mjr Zbigniew Miszczak, Leszek P. został w środę, 8 marca, przewieziony do Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Gostyninie. Zgodnie z poleceniem Sądu Okręgowego w Gdańsku, na dzień 8 marca została ustalona data rozpoczęcia obserwacji i zgodnie z tym postanowieniem Leszek P. został przetransportowany - powiedział PAP.

Ośrodek w Gostyninie został powołany w 1998 roku jako pierwszy tego typu w Polsce. Przebywają tam osoby - obecnie jest ich 15 - które dopuściły się najpoważniejszych przestępstw, w tym zabójstw, ale ze względu na stan zdrowia psychicznego, zgodnie z decyzją sądu, nie mogą odbywać wyroku pozbawienia wolności w warunkach zakładu karnego i kierowane są na leczenie w placówce zamkniętej.

Obserwacja może potrwać kilka tygodni

Według nieoficjalnych informacji PAP, obserwacja Leszka P. może potrwać dwa do trzech tygodni - o taką obserwację wnioskowała sama placówka po przeprowadzonym wcześniej jednorazowym badaniu ambulatoryjnym.

Pod koniec 2016 roku dyrekcja Aresztu Śledczego w Starogardzie Gdańskim wnioskowała do sądu o uznanie Leszka P., zgodnie z ustawa z 2013 roku, za osobę stwarzającą zagrożenie i podjęcie w związku z tym odpowiednich działań. Zespół biegłych, który przygotował dla aresztu opinię o mężczyźnie badał go m.in. pod kątem postępów w resocjalizacji.

Na 30 marca Sąd Okręgowy w Gdańsku wyznaczył rozprawę, podczas której ma rozpatrzyć ten wniosek. Wtedy też rozstrzygnie się, czy P. zostanie umieszczony w działającym także w Gostyninie Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym.

Wniosek o uznanie Leszka P. za osobę stwarzającą zagrożenie poparł wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Nie można dopuścić, by "bestie" po opuszczeniu zakładu karnego, stanowiły zagrożenie dla obywateli - mówił w lutym.

Do uruchomionego w 2014 roku Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie trafiają sprawcy wcześniej popełnionych groźnych przestępstw, którzy już po odbyciu kary więzienia, mogliby z powodu zaburzeń psychicznych albo preferencji seksualnych popełnić na wolności kolejne przestępstwo. Umożliwia to ustawa z 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób.

W placówce tej przebywa obecnie 36 osób - jako pierwszy trafił tam Mariusz T., pedofil skazany w 1989 roku za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na mocy amnestii na 25 lat więzienia. Na początku 2014 roku zakończył odbywanie kary.

Przyznał się do 60 morderstw

Leszek P. uważany jest za największego seryjnego mordercę w Polsce. Po raz pierwszy skazano go na dwa lata więzienia w zawieszeniu w 1992 roku za zgwałcenie 40-letniej kobiety. Później został oskarżony o 20 przestępstw, w tym 17 zabójstw. Według śledczych, "wampir z Bytowa", jak nazwała go wówczas prasa, od 1984 roku do 1992 roku mordował kobiety w całej Polsce, bijąc je i dusząc, a następnie gwałcąc. W śledztwie Leszek P. przyznał się do ponad 60 morderstw. Podczas procesu zmienił wyjaśnienia i nie przyznał się do żadnego zarzutu. Twierdził, że do obciążenia samego siebie namówili go policjanci, obiecując lepsze traktowanie oraz dając paczki z żywnością i alkohol.

W grudniu 1996 roku Sąd Wojewódzki w Słupsku uznał Leszka P. za winnego tylko jednego zabójstwa i zgwałcenia - 17-letniej Sylwii D. i orzekł karę 25 lat więzienia. Od pozostałych zarzutów został uniewinniony. Sąd podkreślił słabość aktu oskarżenia i uznał, że Leszkowi P. podpowiadano wiele szczegółów zbrodni. Dochodzenie prowadzono tendencyjnie, dopasowując dowody do treści wyjaśnień oskarżonego. Zapewne wielu spraw objętych aktem oskarżenia już nigdy nie uda się wyjaśnić - konkludował sąd.

Biegli psychiatrzy, którzy badali Leszka P. w latach 90., w liczącej ponad 300 stron opinii, wskazali m.in., że popełniał zbrodnie w celu zaspokojenia potrzeb seksualnych, przy znacznym ograniczeniu rozumienia dokonywanych czynów.

We wrześniu 2016 roku Prokuratura Regionalna w Gdańsku we współpracy z zespołem przestępstw niewykrytych tamtejszej Komendy Wojewódzkiej Policji - tzw. "Archiwum X" przystąpiła do powtórnej analizy akt sprawy Leszka P. oraz umorzonych śledztw dotyczących zabójstw dokonanych w latach 80. i na początku lat 90. XX wieku. Wykorzystując współczesne techniki kryminalistyczne śledczy i policjanci chcą sprawdzić, czy Leszek P. nie miał związku z tymi czynami.

(az)