Cztery niemieckie pojazdy wojskowe, zatopione w 1945 r. znaleźli gdańscy archeolodzy na dnie Zalewu Wiślanego. Pojazdy zatopiono podczas wielkiej ewakuacji z Prus Wschodnich. Prawdopodobnie wraki zostaną wydobyte i trafią do muzeum.

Pojazy leżą na niewielkiej głębokości. Zbadali je płetwonurkowie z Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Wstępne oględziny potwierdziły, że mogły zatonąć w wyniku radzieckiego ostrzału podczas ewakuacji przez skuty lodem Zalew Wiślany. Umiejscowienie wraków wskazuje, że kolumna pojazdów kierowała się z okolic Tolkmicka w stronę Krynicy Morskiej na Mierzei Wiślanej. Dwa pojazdy zachowały się w dobrym stanie technicznym. Najprawdopodobniej trafią do Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu.

Najbardziej zniszczony jest samochód wytwórni Dampfkraftwagen, czyli popularna "dekawka", oraz terenowy Steyer 1500, naruszony przez wybuchy pocisków. Znacznie lepiej zachowały się ciężarówki Bussing NAG 4500 oraz Opel Blitz, który uważany był w czasie wojny za najbardziej niezawodny środek transportu Wehrmachtu.

Na ślad zatopionych pojazdów natrafiła pływająca jednostka hydrograficzna Sonar-4, należąca do Urzędu Morskiego w Gdyni. Były to pierwsze tego typu badania w tej części Zalewu Wiślanego, wcześniej sprawdzono głównie tory wodne prowadzące do portów i przystani. W zimie 1945 r. po zamarzniętym Zalewie Wiślanym, poza niemieckim wojskiem, ewakuowano ok. 450 tys. cywilnych mieszkańców Prus Wschodnich.