​Kłopoty polskich turystów podróżujących do bułgarskiej Warny. Jedna z grup utknęła na lotnisku w Pyrzowicach pod Katowicami, druga - w Warnie. Przyczyną problemów są ulewne deszcze i powódź w Bułgarii.

Około stu turystów miało przylecieć do Polski dziś rano. Ale samolot,który po nich poleciał -z powodu ulewnego deszczu w Warnie - nie mógł tam wylądować i wrócił do Pyrzowic.

Samolot z Pyrzowic ma wystartować dopiero przed północą. Będzie to już drugi lot tej grupy turystów do Bułgarii. W nocy maszyna wyleciała planowo. Z powodu ulewy nie pozwolono jej jednak wylądować w Warnie. Samolot zatankował w greckich Salonikach i wrócił do Pyrzowic. Turyści trafili natomiast do hotelu.

Z kolei podróżni w Warnie, jak powiedział reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi jeden z nich, koczowali na lotnisku od godz. 3 nad ranem. Dostali tam jedzenie i czekali na informację o powrocie do kraju. Do tej pory co godzinę słyszeliśmy tylko komunikat, że nasz lot jest opóźniony - mówił wcześniej nasz rozmówca.

Teraz turyści są już w drodze do hotelu. Wylecą do Polski jutro o godz. 4 rano.

Zginęło co najmniej 9 osób

Jak poinformował bułgarski wicepremier i szef MSW Cwetlin Jowczew, w wyniku intensywnych opadów, które wywołały powódź, zginęło w Warnie co najmniej 9 osób. Dodał, że nadal trwają poszukiwania trzech osób.

Według władz miasta, ofiar i zaginionych jest natomiast więcej. Mer Warny Iwan Portnych mówił o 12 ofiarach i narzekał na bierność władz centralnych w organizowaniu akcji ratowniczej.

W mieście pada od pięciu dni. Wczoraj ulewy były szczególnie silne. W ciągu niespełna trzech godzin wieczorem spadło w Warnie 35 litrów wody na metr kwadratowy, przy normie 60 litrów miesięcznie. Ulewy trwały przez całą noc.

Najbardziej ucierpiała dzielnica Asparuchono. Zsunęła się tam lawina błotna. Według telewizji publicznej, to romska część miasta, w której jest wiele nielegalnych zabudowań. Wyłączono w niej prąd. Utrudniona jest także komunikacja. Przygotowana została ewakuacja części mieszkańców.

(MRod)