Policjanci z warszawskiej drogówki zatrzymali w nocy w piątku na sobotę motocyklistę, który chciał wykazać się nie lada cwaniactwem. Najpierw udawał, że zatrzymuje się na wezwanie funkcjonariuszy, po czym "okręcił" gaz i ruszył przed siebie. Jakby tego było mało, przerobił swój motocykl tak, żeby nie dało się odczytać tablicy rejestracyjnej.

Policjanci patrolujący trasę ekspresową S8 między Warszawą a Pruszkowem próbowali zatrzymać motocyklistę, który przekroczył prędkość. Na odcinku, gdzie można było poruszać się 80 km/h, kierowca motocykla jechał ponad 160 km/h. Mężczyzna najpierw zaczął zwalniać i zjechał na pobocze, po czym nagle gwałtownie przyspieszył i zaczął uciekać.

Policjanci natychmiast ruszyli w pościg. W czasie jazdy za motocyklistą udało im się zmierzyć jego prędkość - w pewnym momencie mężczyzna rozpędził się do 214 km/h. Kiedy w końcu został zatrzymany okazało się, że jest trzeźwy. 30-latek nie umiał jednak w żaden sposób wytłumaczyć, dlaczego postanowił uciekać przed policją.

Oprócz wykroczeń drogowych, za które zainkasował 29 punktów karnych, Jakub Z. odpowie również za ukrycie tablicy rejestracyjnej we wnęce tylnego koła tak, aby nie była ona widoczna. Teraz sprawą 30-latka zajmie się sąd. Za popełnione wykroczenia grozi mu utrata prawa jazdy.