„Istnieje blisko naszych granic problem zagrożenia gorącą wojną i ewentualna interwencja Rosji na Ukrainie, o której mówi się jako wciąż bardzo prawdopodobnej, będzie oznaczała, że tuż za naszą granicą jest wojna. Jeśli komuś się z tego chce śmiać, to gratuluję poczucia humoru. Mnie nie chce się śmiać" – stwierdził premier Donald Tusk. Tłumaczył się w ten sposób z wypowiedzianych na sobotniej konwencji słów, że majowe eurowybory nie są o tym, "czy nasze szkoły są dobrze przygotowane na 1 września dla naszych sześciolatków".

Te wybory europejskie być może są o tym, czy w Polsce dzieci 1 września w ogóle pójdą do szkoły. Te wybory są o tym, czy Europa - zintegrowana i zjednoczona, NATO świadome powagi sytuacji będą zdolne do realizacji tej fundamentalnej idei, jaka legła u podstaw i NATO, i UE, czyli solidarności w chwilach najcięższych - mówił w sobotę premier. Dziś stwierdził, że nie uważa, by ta wypowiedź była straszeniem Polaków. Podkreślił, że nie jest "figurą w polskiej polityce, która kojarzyłaby się ze straszeniem kogokolwiek".

1 września dzieci idą do szkoły. Mówiłem, że ważne jest, aby pamiętać, żeby w Europie i tej części świata była taka sytuacja, żeby dzieci mogły chodzić do szkoły, to znaczy, żeby nie było wojny. Nie bardzo wiem, co jest w tym zaskakującego, że stawiam tak dość oczywisty problem - tłumaczył. Podkreślił też, że Polska jest bezpieczna, ale bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze. Gdyby Polska znalazła się na marginesie rozpadającej się Unii Europejskiej, a Rosja nadal prowadziłaby tak agresywną politykę na wschód od naszych granic, to poziom naszego bezpieczeństwa zmalałby radykalnie. Silna pozycja Polska w Unii i Unia coraz bardziej zintegrowana to są dwa warunki naszego bezpieczeństwa. Nie można tego wystawiać na hazard - przekonywał.

Sformułowanie, którego użyłem, mam nadzieję, uświadomiło wielu Polakom, że to, czy Polska będzie bezpieczna, także w kontekście konfliktu na wschód od naszej granicy, w dużym, żeby nie powiedzieć w decydującym stopniu, będzie zależało od tego jaka jest nasza pozycja w Unii Europejskiej - mówił szef rządu. Jeśli dzisiaj Ukraina jest w tak dramatycznej sytuacji, a my jesteśmy bezpieczni, to wynika to głównie z tego, że udało się Polskę zakorzenić w Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckim - dodał. Chcę zrobić wszystko, co leży w moich możliwościach, aby z Polski do Parlamentu Europejskiego pojechało możliwie jak najmniej tych, którzy nie chcą Unii Europejskiej - oświadczył na koniec.

(mn)